Amnestia nie – krótkie kary tak
Prezes Sądu Najwyższego Lech Gardocki we wczorajszym felietonie „Jeszcze raz o amnestii” (Rz, 5 kwietnia 2007 r.) stwierdził, że „ostatnio idea uchwalenia ustawy amnestyjnej odżyła w Ministerstwie Sprawiedliwości”.
Stwierdzenie to nie jest prawdziwe: Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro nie zamierza proponować amnestii. Amnestia stanowi bowiem zaprzeczenie idei odpowiedzialności karnej, prowadzi do niesprawiedliwego złagodzenia odpowiedzialności oraz osłabia efekt odstraszający kar, gdyż skazywani sprawcy mogą liczyć na kolejne amnestie. Przypomnijmy, że ostatnia amnestia, a więc amnestia z grudnia 1989 poprzez umorzenie postępowań karnych oraz wypuszczenie znacznej liczby więźniów na ulice, doprowadziła do natychmiastowego, skokowego wzrostu przestępczości.
Nie oznacza to jednak, że idee zaproponowane przez prof. Gardockiego nie zasługują na poważne rozważenie. Przypomnijmy cztery sformułowane przez niego postulaty: 1) amnestia dotyczyć powinna tylko osób już odbywających karę pozbawienia wolności, 2) amnestią nie można objąć sprawców przestępstw popełnionych z użyciem przemocy, 3) sprawcy powinni podlegać próbie i wreszcie 4) trzeba podkreślać znaczenie praw i interesów pokrzywdzonego.
Jeżeli sięgniemy do przygotowanego już w Ministerstwie Sprawiedliwości projektu zmian kodeksu karnego (tekst znajduje się na stronie internetowej), a który zostanie wkrótce przyjęty przez Rząd i skierowany do Parlamentu to odnajdziemy proponowane przez prof. Gardockiego idee w projektowanym art. 78 § 2 i 2a, a przewidującego że skazanego na karę nie przekraczającą dwóch lat można warunkowo zwolnić już po upływie jednej czwartej tego okresu, o ile sprawca nie został skazany za przestępstwo z użyciem przemocy ani też nie był uprzednio karany. Proponowane rozwiązanie realizuje więc trzy pierwsze postulaty prof. Gardockiego. Jeżeli zaś chodzi o warunek 4, to jest ochronę interesów pokrzywdzonego, to decyzja sądu o udzieleniu warunkowego przedterminowego zwolnienia zawsze powinna brać pod uwagę interesy pokrzywdzonego, a na jego rzecz działać powinien również prokurator. W tym zakresie, potrzebna jest raczej właściwa praktyka funkcjonowania, niż zmiana legislacyjna, albowiem odpowiednie dyrektywy zawarte są w już obowiązującym prawie.
Uzasadnieniem proponowanych zmian nie jest jednak sytuacja w zakładach karnych i ich przeludnienie. Po pierwsze, przeludnienie ma charakter przejściowy: w roku 2007 wskutek oddania do użytku nowych ok. 5000 miejsc, obecne przeludnienie zostanie zredukowane o jedną trzecią (zakładając utrzymanie obecnego stanu populacji więziennej), a w kolejnych latach problem ten zniknie zupełnie. Ponadto, wprowadzenie monitoringu elektronicznego również przyczyni się – miejmy nadzieję że już od przyszłego roku – do zredukowania liczby osób przebywających w zakładach karnych. Po drugie, w wielu krajach europejskich przeludnienie jest znacznie większe niż w Polsce. Przypomnijmy, że w Polsce obecnie w zakładach karnych przebywa 20% więcej osób niż jest miejsc, a na przykład w Hiszpanii skazanych jest 33% więcej, we Włoszech blisko 40% więcej, a w Grecji blisko 80% więcej. Polska ma znacznie niższe niż średnia europejska wskaźniki śmiertelności więźniów, w tym wskaźnik samobójstw, co pośrednio również wskazuje na dobre warunki pobytu.
Dlatego też obecne przeludnienie więzień nie stanowi powodu do podejmowania radykalnych działań. Proponowana zmiana wychodzi z innego założenia, a mianowicie z założenia, że pobyt skazanego w więzieniu po raz pierwszy może stanowić dla niego bardzo dotkliwą karę, nawet jeżeli będzie to pobyt krótki. W uzasadnionych wypadkach, można więc sprawcę wypuścić po upływie stosunkowo niedługiego czasu, z założeniem, że przez pozostały czas będzie on poddany dozorowi kuratora. Oczywiście, dotyczyć to może wyłącznie sprawców niezdemoralizowanych, którzy popełnili drobniejsze przestępstwa, a w szczególności, którzy nie używali przemocy.
Krótkoterminowe kary pozbawienia wolności mają bowiem swój głęboki sens, właśnie jako narzędzie odstraszania od popełniania przestępstw i żałować należy, że w przeciwieństwie do innych państw europejskich polskie sądy stosują je wyjątkowo rzadko. Przykładowo należy wskazać, że odsetek kar pozbawienia wolności poniżej 6 miesięcy w stosunku do wszystkich kar bezwzględnego pozbawienia wolności w Polsce jest około 6%, podczas gdy średnia europejska wynosi 50%, a np. w Holandii, Norwegii czy Szwajcarii odsetek ten sięga 80%. Polska niechęć do stosowania kar krótkoterminowych jest oczywiście pokłosiem idei resocjalizacji, w myśl której należało ludzi trzymać w więzieniu na tyle długo, aby udało się ich zmienić na lepszych. Resocjalizacja nie spełniła jednak pokładanych w niej nadziei a Polska została z przestarzałym już w momencie uchwalenia kodeksem karnym, który oparty był na błędnych założeniach. Wprowadzenie możliwości warunkowego zwolnienia z więzienia przyniesie podobny efekt co wprowadzenie kar krótkoterminowych, z tym zastrzeżeniem, że zwalniani sprawcy dalej będą podlegać nadzorowi w okresie próby.
Nie jest to jednak jedyne projektowane rozwiązanie, które ma na celu wprowadzenie kar krótkoterminowych. W projekcie zmian kodeksu karnego proponujemy bowiem także wprowadzenie możliwości orzekania kar poniżej jednego miesiąca – ma to na celu ukaranie sprawcy, który nie zasługuje na inną karę niż kara pozbawienia wolności, ale nawet najniższa kara wydawałaby się zbyt surowa. W wielu kodeksach karnych europejskich dolna granica kary pozbawienia wolności jest niższa od 1 miesiąca. Podobnie było w kodeksie Makarewicza z 1932, w którym minimum kary pozbawienia wolności wynosiło zresztą 7 dni. Kodeks z 1969 opierając się na teorii reedukacji zwiększył minimum do 3 miesięcy, a kodeks z 1997 roku niestety wykonał tylko połowiczny krok, obniżając minimum do 1 miesiąca. Niestety, ze względu na dyrektywy wymiaru kary oraz ciągle pokutujące wśród sędziów przekonania o niecelowości orzekania krótkoterminowej kary pozbawienia wolności, w polskim orzecznictwie kary krótkoterminowe – jak wskazano wyżej – stosowane są zbyt rzadko.
W ich miejsce orzekane są niestety kary pozbawienia wolności w wymiarze 1 lub 2 lat, ale w zawieszeniu. Kara taka nie spełnia odpowiednio funkcji kary, a więc dolegliwości dla sprawcy, często w praktyce oznaczając jedynie wpis do Krajowego Rejestru Karnego (który i tak jest zresztą dla obywateli niejawny). Kara w zawieszeniu nie przynosi zamierzonego efektu, ani w zakresie prewencji indywidualnej ani generalnej, natomiast skutkuje niestety tym, że w przypadku odwołania warunkowego zawieszenia, sprawcy trafiają do więzienia na wiele dłużej niż miałoby to miejsce przy stosowaniu kar krótkoterminowych. Polska stosuje kary pozbawienia wolności w zawieszeniu wyjątkowo często: 60% wyroków to właśnie ten rodzaj kary. Odsetek ten jest dwukrotnie większy niż średnia europejska. Niektóre kraje zaś niemal w ogóle nie stosują tego typu kary uważając ją za pozbawioną sensu, np. w Anglii i Walii odsetek kar w zawieszeniu w stosunku do wszystkich kar wynosi niecałe 1%, w Szwecji niecałe 2%, w Finlandii niecałe 5%.
Szeroka możliwość zawieszania wykonania kary była jednym z większych błędów kodeksu karnego z 1997 roku – przypomnijmy, że wprowadzono wtedy możliwość zawieszenia wykonania nawet kary grzywny i ograniczenia wolności, pozbawiając tego typu kary całkowicie znaczenia odstraszającego. Projektowane zmiany w kodeksie karnym mają na celu zmianę tego stanu rzeczy, a jednym z mechanizmów będzie właśnie wprowadzanie kar krótkoterminowych za mniej groźne przestępstwa, w tym poprzez możliwość wcześniejszego zwolnienia warunkowego. Rozwiązania te – w przeciwieństwie do proponowanej przez prof. Gardockiego amnestii – nie mają charakteru doraźnego, lecz systemowy. Opierają się jednak na podobnych ideach i z tego względu mam nadzieję, że spotkają się z uznaniem.
Autor jest Doradcą Ministra Sprawiedliwości