Przeliczanie ludzkiego życia na pieniądze
Wysoki koszt utrzymywania jednego więźnia z lubością przywołuje się jako argument za ograniczeniem stosowania kary więzienia. Tymczasem są to wydatki ponoszone w celu zmniejszenia całkowitych kosztów przestępczości.
O ile ujęcie szkód materialnych jako kosztów jest powszechnie akceptowane, o tyle uważa się, że bólu lub życia nie można przeliczać na pieniądze. Niezależnie jednak od tego, czy życie ludzkie powinno być, czy też nie może być wyceniane, społeczeństwo podejmuje decyzje, opierając się na przyjmowanej wartości życia.
Jawnie lub skrycie
Za przykład można wziąć ruch drogowy. Samochody są niezaprzeczalnie niebezpieczne i społeczeństwo próbuje zminimalizować koszty wypadków, oddzielając jezdnie od chodników, ograniczając dopuszczalną prędkość aut, wymagając specjalnych uprawnień do ich prowadzenia, nakładając odpowiedzialność karną za nieostrożną jazdę itd. Nie zakazuje się jednak ruchu drogowego, choć zredukowałoby to jego koszty do zera. Używanie bowiem samochodów zwiększa mobilność, obniża koszty transportu i czyni nasze życie do pewnego stopnia łatwiejszym. Społeczeństwo porównuje więc zalety posiadania samochodów oraz koszty ruchu drogowego i reguluje kwestię (albo przynajmniej stara się regulować) w taki sposób, aby osiągnąć maksymalną wielkość społecznych korzyści netto.
Podejmujący decyzje muszą porównać koszty bezpieczeństwa (np. budowy bezpieczniejszych skrzyżowań) z korzyściami wynikającymi ze zmniejszonej liczby wypadków. Jednym z najważniejszych elementów w tych kalkulacjach jest wartość ludzkiego życia.
Jeśli nie zostanie ona uwzględniona w szacunkach, oznacza to, że została przyjęta wartość zero i tym samym w sposób niewystarczający będzie się inwestować w środki zapewniające bezpieczeństwo. Jeżeli zaś przyjmie się nieskończoną wartość życia, to w konsekwencji wszystkie nasze zasoby poświęcimy na zapobieżenie choćby jednemu wypadkowi drogowemu. Oba rozwiązania w praktyce nie występują.
Społeczeństwo w sposób jawny lub – częściej – ukryty przyjmuje, że życie ma pewną wartość i odpowiednio do tej wartości dokonuje wydatków na bezpieczeństwo, decydując o inwestycjach w infrastrukturę.
Jak mierzyć niemierzalne
Nie ma oczywistych metod wyceny takich dóbr, jak życie, brak bólu, czystość środowiska itp. Niemniej ludzie przypisują pewną wartość tym dobrom, zatem można starać się odkryć ich oceny i sprowadzić do wspólnego mianownika, na ogół pieniężnego. Pieniężne ujęcie kosztów przestępczości nie oznacza, że można kupić czyjś ból, lecz że dana osoba stara się uniknąć bólu przez poświęcenie zasobów (czasu, umiejętności itd.) o określonej wartości pieniężnej, które inaczej mogłyby być użyte do innych celów.
Najczęściej stosowane metody wyceny to:
-
Utracona produkcja. Każdy ma pewne zdolności produkcyjne, które są utracone lub ograniczone na skutek przestępstwa. Tym samym można zmierzyć, jak dużo potencjalnej produkcji w przyszłym okresie życia zostało przez nie stracone. To podejście, chociaż proste w zastosowaniu, ma poważne ograniczenia. Po pierwsze: im ktoś jest starszy, tym mniejszą wartość ma przyszły produkt, a wartość życia emeryta sprowadzona jest do zera, czego niepodobna zaakceptować. Po drugie: produkcyjność mierzona jest przez PKB, ze wszystkimi ograniczeniami tego wskaźnika;
-
Premia za ryzyko. Pewne zawody są bardziej ryzykowne niż inne. Mimo to ludzie je wybierają, ponieważ wyższe ryzyko jest kompensowane większymi zarobkami. Znając ryzyko śmierci na skutek wypadku przy pracy oraz premię za ryzyko (różnicę zarobków na stanowiskach wymagających porównywalnych kwalifikacji), można obliczyć przyjmowaną przez każdego wartość życia;
-
Odszkodowania sądowe. Wartość życia może być mierzona przez wysokość odszkodowań sądowych dla ofiar przestępstw oraz wypadków (w Polsce są one niskie). Ich wysokość jest miarą sędziowskiego oszacowania. Ponieważ jednak sędziowie nie są reprezentatywną grupą ludzi dla społeczeństwa, ich punkt widzenia również nie jest reprezentatywny. Ponadto wysokość odszkodowań, jakie przyznają, jest często ograniczona prawem lub ustalonym orzecznictwem, a celem ekonomicznej analizy prawa jest określenie właściwego poziomu odszkodowań, tj. dostosowania prawa do wyników analizy, a nie odwrotnie;
-
Skłonność do zapłaty. Jest to swego rodzaju sondaż. Badacze pytają ludzi, ile byliby skłonni zapłacić za pewne nierynkowe dobra, np. bezpieczeństwo na drogach. Metoda ta jest bardzo atrakcyjna: ludzie po prostu mówią, jak wyceniają dane dobro. Ma ona jednak także ograniczenia. Przede wszystkim sposób zadania pytania (jak we wszystkich sondażach) wpływa na uzyskiwaną odpowiedź. Poza tym skłonność do zapłaty a zdolność zapłacenia to dwie różne rzeczy. I wreszcie badanie dotyczy pewnej hipotetycznej sytuacji, zmuszając respondentów do myślowego eksperymentu.
Wszystkie te metody są stosowane w ekonomicznej analizie prawa. Nie znam, niestety, żadnych polskich badań na te tematy, więc krótko o rezultatach badań zagranicznych:
Kraj Rok Wartość życia
(waluta lokalna)Wartość życia
(wielokrotność dochodu na mieszkańca)*USA 1996 2,4 mln USD 86 Australia 1996 1,0 mln AUS 71 USA 2000 5,5 – 7,6 mln USD 157 – 217 Wielka Brytania 2000 1,1 mln GBP 121 USA 2002 8,0 – 10,4 mln USD 218 – 297 * Obliczenia własne na podstawie danych OECD.Przenosząc te oszacowania w nasze realia, otrzymujemy wycenę ludzkiego życia w przedziale od 2,7 do 11,3 mln zł. Przy ok. 1100 zabójstwach rocznie całkowite ich koszty można szacować na 2,97 – 12,43 mld zł. Dla zobrazowania: w 2004 r. wydatki na całe więziennictwo planowane są na poziomie 1,5 mld zł.
Prawdą jest oczywiście, że wielkość całkowitych kosztów przestępczości lub danego rodzaju przestępstwa nie daje jeszcze wskazówek operacyjnych. Nie można bowiem stwierdzić, że ponieważ przestępczość jest tak kosztowna, należy zbudować więcej więzień czy zatrudnić więcej kuratorów. W gruncie rzeczy wszystkie te działania zwiększają koszty przestępczości w pierwszym okresie. Dopiero w drugim okaże się, czy ich rezultaty były uzasadnione (efektywne kosztowo) i poskutkowały w konsekwencji obniżeniem ogólnego poziomu kosztów przestępczości.
Pożytki z izolacji
Sprawcy przestępstw z użyciem przemocy (rozbój, gwałt, pobicia, zabójstwa) mają za sobą na ogół bogatą przeszłość kryminalną, toteż wydaje się, że w odniesieniu do nich długoletnie więzienie przyczyni się do obniżenia ogólnych kosztów przestępczości na skutek oszczędzenia społeczeństwu kosztów popełnianych przez nich kolejnych przestępstw oraz odstraszenia innych.
Mówiąc o długoletnim więzieniu, nie mam na myśli polskich wyroków, które sprowadzają się do tego, że odbyta kara wynosi: 7 lat za zabójstwo; 3 lata i 3 miesiące za rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia; 2 lata i 3 miesiące za rozbój bez użycia niebezpiecznego narzędzia; 3 lata i 3 miesiące za pobicie ze skutkiem śmiertelnym, 3 lata i miesiąc za gwałt ze szczególnym okrucieństwem; 2 lata i 6 miesięcy za gwałt bez szczególnego okrucieństwa (dane za badaniami A. Siemaszki i in. w 2000 r.). Kary tego rodzaju to tylko interludium w przestępczej karierze, pozwalające osobom dopuszczającym się najpoważniejszych czynów na kontynuowanie zbrodniczej działalności po wyjściu za bramę więzienia.
Dla porównania: czas faktycznie odbywanej kary w USA wynosi: zabójstwo – 11 lat i 4 miesiące, gwałt – 6 lat i 9 miesięcy, rozbój – 4 lata i 6 miesięcy.
Badania amerykańskie pokazują, że kara więzienia ciągle jest efektywna, więc korzyści dla tamtego społeczeństwa z izolacji przestępców przekraczają koszty ich uwięzienia.
W Polsce ludzkie życie ma dużo niższą cenę niż w USA, a kodeks karny z 1997 r. tylko umocnił istniejącą od początku lat 90. tendencję do ferowania łagodnych wyroków.
Sądząc po doświadczeniach amerykańskich należy przypuszczać (aczkolwiek wskazane byłyby dokładne analizy), że również u nas należy stosować surowsze kary więzienia, zwłaszcza w odniesieniu do najbardziej kosztownych przestępstw: tych z użyciem przemocy.
Celem bowiem polityki karnej nie jest ograniczanie stosowania kar, lecz raczej ich stosowanie do takiego momentu, w którym zostały już wykorzystane wszystkie środki przynoszące większe korzyści niż koszty.
JACEK CZABAŃSKI
Autor jest prawnikiem i ekonomistą, współpracownikiem Fundacji Ius et Lex. W latach 2000 – 2001 był asystentem ministra sprawiedliwości. Obecnie jest doktorantem Szkoły Głównej Handlowej