Prawo do milczenia czy prawo do kłamstwa, „Prokuratura i Prawo” 12/2007 (pdf)
Zarówno samo zagadnienie odpowiedzialności za fałszywe zeznania i dotycząca go uchwała SN, jak i nasz artykuł, wzbudziło liczne reakcje:
1. R. Kmiecik, Glosa do uchwały SN z dnia 20 września 2007 r., Prok.i Pr. 2007/12/161 (glosa krytyczna, argumentacja zbieżna z naszą);
2. A. Lach, Glosa do uchwały SN z dnia 20 września 2007 r., LEX/el 2008 nr 83583 (glosa aprobująca);
3. M. Rusinek, „O prawie do kłamstwa (artykuł polemiczny), Prok. i P, 4/2008 s. 83 (polemika z niniejszym artykułem; w dużym stopniu jednak chybiona ponieważ nie dyskutowaliśmy zagadnienia odpowiedzialności oskarżonego za składanie fałszywych wyjaśnień, lecz świadka za składanie fałszywych zeznań; nasza odpowiedź została złożona już do redakcji);
4. M. Filar, Glosa, OSP 4/2008, s. 307. (glosa aprobująca, a przy okazji dość krytyczna w stosunku do naszego artykułu).
——————————————————————————————————
I. Prawo do milczenia
Brak obowiązku do dostarczania dowodów przeciwko samemu sobie (nemo se ipsum accusare tenetur) uważane jest powszechnie za jedną z podstawowych zasad procesu karnego. Prawo do milczenia znalazło swój wyraz w piątej poprawce do Konstytucji USA (1787), w postaci stwierdzenia, że nie wolno wymagać od oskarżonego w sprawie karnej by świadczył przeciwko sobie[4]. Podobnie sformułowane prawo znajduje się w art. 14 ust. 1 lit. g) Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych z 19 grudnia 1966 r.[5] stanowiącym, że „[Każda osoba oskarżona o popełnienie przestępstwa ma prawo, na zasadach pełnej równości, co najmniej do następujących gwarancji:] g) nieprzymuszania do zeznawania przeciwko sobie lub do przyznania się do winy”. Brak jest jednak analogicznego przepisu w Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności z dnia 4 listopada 1950 r.[6], aczkolwiek orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka wyprowadziło taką zasadę z art. 6 Konwencji, o czym będzie mowa w dalszej części artykułu.
O ile brak obowiązku do dostarczania dowodów przeciwko sobie znajduje swój wyraz w tekstach konstytucji, konwencji oraz ustaw, o tyle nie ma zgodności co do tego, jakie właściwie cele spełnia to prawo, jaki jest jego dokładny zakres, ani też jakie konsekwencje mogą być wyciągane wobec osoby korzystającej z tego prawa.
Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że brak obowiązku dostarczania dowodów przeciwko sobie wchodzi w skład szeroko pojmowanego prawa do obrony. Prawo do obrony zaś jest prawem ledwie instrumentalnym. Podstawowym celem procesu karnego jest bowiem to, aby winny poniósł odpowiedzialność, natomiast osoba niewinna takiej odpowiedzialności nie poniosła (art. 2 § 1 pkt 1 k.p.k.). Konstytucyjne prawo do obrony (art. 42 ust. 2 Konstytucji) jest prawem pomyślanym jako skuteczna realizacja podstawowego celu procesu karnego, a w szczególności zapobiegania skazaniu osób niewinnych, jak również prawidłowe ustalenie zakresu winy faktycznych sprawców przestępstw[7]. Gwarancje procesowe w istocie stanowią środek względem celu procesu, jakim jest weryfikacja oskarżenia i nie mogą mieć nad nim przewagi[8].
Nie do zaakceptowania jest teza, aby prawo do obrony mogło być wykorzystywane w taki sposób, aby unicestwiać podstawowy cel procesu karnego, to jest pociągnięcie osoby winnej do odpowiedzialności a uwolnienie osoby niewinnej. Założenie o tym, że prawo do obrony znajduje swoje granice znalazło między innymi wyraz w przepisach art. 170 § 1 pkt 5 k.p.k. zezwalających na oddalenie wniosku dowodowego, który w oczywisty sposób zmierza do przedłużenia postępowania, czy w ograniczeniu liczby obrońców (art. 77 k.p.k.). Co istotne, postuluje się dalsze rozszerzenie tego typu ograniczeń, w ślad za rozwiązaniami z innych państw[9].
Również wielokrotnie zarówno w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka[10], jak i włoskiego, niemieckiego czy też polskiego SN wielokrotnie podkreślano, iż prawo podejrzanego do obrony nie jest jedyną wartością, którą ma na względzie proces karny. Postępowanie to musi uwzględniać również interesy uczestników postępowania w szczególności pokrzywdzonego; musi też uwzględniać – obok dążenia do wykrycia prawdy – tak istotny interes wymiaru sprawiedliwości, jak sprawność postępowania i ukończenie go w „rozsądnym” terminie, jak to ujmuje art. 6 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności (Dz. U. z 1993 r., Nr 61, poz. 284)[11].
Dlatego też nie może zostać zaakceptowana teza Sądu Najwyższego, że w sytuacji kolizji dobra prawidłowego funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości z prawem do obrony, interes wymiaru sprawiedliwości stoi na drugim planie[12].
II. Uzasadnienie zasady nemo se ipsum
Prawo do niedostarczania dowodów przeciwko sobie nie jest w literaturze prawniczej uważane za podstawową zasadę procesu[13] – przeciwnie, podkreśla się, że trudno jest znaleźć mocne uzasadnienie dla przestrzegania takiej zasady[14]. Wskazuje się, że zasada nemo se ipsum ma uzasadnienie historyczne (np. zapobieganie torturom), które jednakże jest obecnie niewystarczające[15]. Niektórzy łączą zasadę nemo se ipsum z zasadą domniemania niewinności. Niewątpliwie, prawo do milczenia czyni dowiedzenie zarzutu trudniejszym. Jednak funkcją zasady domniemania niewinności jest nie tyle utrudnianie skazania osoby winnej, ile ochrona niewinnego przed karą. Prawo do milczenia może być rozumiane jako połączone z zasadą domniemania niewinności w sytuacjach, w których brakuje innych dowodów winy niż te, które można byłoby potencjalnie uzyskać przez zmuszenie podejrzanego do samooskarżenia. Kiedy jednak istnieją przekonujące dowody winy podejrzanego, jego prawo do milczenia zaczyna tracić uzasadnienie[16]. Dopóki brakować będzie przekonywujących dowodów na to, że zasada nemo se ipsum rzeczywiście chroni niewinnego, dopóty łączenie jest z zasadą domniemania niewinności będzie niewłaściwe[17].
Wyrazem różnic co do tego, jaki właściwie jest cel istnienia prawa do niedostarczania dowodów przeciwko sobie samemu są istotne różnice co do treści tej zasady pomiędzy systemami prawnymi.
Zasada nemo se ipsum prodere tenetur może zawierać w sobie dwa rodzaje prawa do niedostarczania dowodów przeciwko sobie. Pierwszym z nich jest prawo do milczenia. Drugim z nich jest prawo do kłamstwa. Systemy prawa anglosaskiego przyjęły, że zasada nemo se ipsum prodere tenetur obejmuje wyłącznie pierwsze prawo. Systemy kontynentalne przyjęły, że oskarżony dysponuje zarówno pierwszym jak i drugim prawem.
III. Rozwiązanie anglosaskie
Nie ma tu miejsca, żeby w pełni prześledzić ewolucję prawa do milczenia w prawie anglosaskim, warto jednak wspomnieć, że prawo do milczenia zostało skutecznie użyte w Anglii w drugiej połowie XVII w.[18]. Jak wskazano wyżej, prawo do milczenia znalazło następnie swój wyraz w piątej poprawce do Konstytucji USA (1787).
Systemy anglosaskiego prawa karnego przewidują, że oskarżony ma prawo milczeć. W znanym orzeczeniu w sprawie Miranda vs. Arizona[19] Sąd Najwyższy USA uznał, że sprzeczne z Konstytucją USA byłoby wykorzystanie w procesie przyznania się do winy oskarżonego, który nie został uprzednio pouczony o prawie do milczenia[20]. Charakterystyczną cechą systemu anglosaskiego jest jednak to, że przyznając oskarżonemu prawo do milczenia, nie daje mu bynajmniej prawa do kłamstwa. W systemie anglosaskim, prawo do zeznawania jest traktowane jako przywilej oskarżonego, który nie musi, ale może z niego skorzystać. Zeznania oskarżonego składane są pod przysięgą i pod tym samym rygorem odpowiedzialności co zeznania świadków. W szczególności, oskarżony może zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań.
Ilustrację tej zasady niech stanowi następujący przypadek z Anglii: Billy Dunlop został oskarżony o zabójstwo w 1989 r. Julie Hogg. Oskarżony sądzony był dwa razy (za pierwszym razem ława przysięgłych nie zdołała uzgodnić werdyktu), za każdym razem składając zeznania pod przysięgą i zaprzeczając popełnieniu zbrodni Ostatecznie od zarzutu zabójstwa został uniewinniony. Po kilku latach, wiedząc, że powaga rzeczy osądzonej chroni go przed ponownym procesem, przyznał się do popełnienia zabójstwa. W konsekwencji, został skazany na dwukrotną karę 6 lat pozbawienia wolności za złożenie fałszywych zeznań w trakcie swoich dwóch procesów[21].
Jak wyraźnie widać, rozwiązania anglosaskie wychodząc z zasady nemo se ipsum prodere tenetur nie dają bynajmniej oskarżonemu prawa do kłamstwa. Zresztą, nie jest oczywiste, czy odpowiedzialność karna za składanie fałszywych zeznań przez oskarżonego działa na jego niekorzyść. Fakt, że w systemach kontynentalnych oskarżeni składają wyjaśnienia bez rygoru odpowiedzialności karnej powoduje bowiem, że wiarygodność takich wyjaśnień jest niższa. Cóż więc z tego, że oskarżony może swobodnie się bronić, skoro jego słowom nie daje się wiary?
W związku z powyższym rozwiązaniem charakterystycznym dla prawa anglosaskiego podnoszony jest czasem argument, że nie można stawiać ludzi w sytuacji okrutnego wyboru: albo będą zeznawać przeciwko sobie i zostaną skazani, albo będą kłamać i zostaną skazani na fałszywe zeznania. Czy rzeczywiście niedopuszczalne jest stawianie ludzi przed takim wyborem jest rzeczą bynajmniej niejednoznaczną[22]. Zważywszy na to, że przed dylematem takim stawać mogą wyłącznie osoby faktycznie winne, sytuacja traci cechy tragiczności, a staje się raczej jedną z konsekwencji popełnienia przestępstwa.
Pomiędzy systemem angielskim a amerykańskim istnieje dodatkowo różnica co do oceny skorzystania przez oskarżonego z prawa do milczenia. O ile w systemie amerykańskim, z milczenia oskarżonego nie można wyciągać wniosków co do jego winy, o tyle rozwiązanie angielskie jest inne. Zgodnie z art. 35 Criminal Justice and Public Order Act 1994 sąd może wyciągać negatywne wnioski z milczenia oskarżonego, jeżeli odmowa udzielania odpowiedzi nastąpiła bez dobrej przyczyny, a także – zgodnie z art. 34 – jeżeli oskarżony powołuje się w późniejszym postępowaniu na okoliczności, na które mógł się powołać wcześniej[23]. Podobne rozwiązanie stosowane jest także we Francji[24] i Norwegii[25].
IV. Rozwiązanie kontynentalne
W systemach kontynentalnych, oskarżony ma prawo do milczenia, a kiedy decyduje się mówić, to wówczas jego wyjaśnienia nie są składane pod przysięgą[26]. Poniżej omówione zostanie rozwiązanie niemieckie, gdyż prawo polskie pozostaje pod jego przemożnym wpływem.
W doktrynie niemieckiej podnosi się, że interesy osób przesłuchiwanych w charakterze świadka są wystarczająco zabezpieczone przez § 55 niem. k.p.k., którego odpowiednikiem jest art. 183 polskiego k.p.k. pozwalający świadkowi na uchylenie się od odpowiedzi na pytanie, jeśli mogłaby ona narazić jego lub osobę najbliższą na odpowiedzialność za przestępstwo[27]. Zgodnie z orzecznictwem niemieckiego SN zaznacza się, że § 55 k.p.k. dotyczy również sytuacji, w której świadek jest zobowiązany do składania zeznań na okoliczności, które wobec niego uzasadniają zarzut popełnienia czynu będącego przedmiotem postępowania[28].
Co więcej nauka niemiecka zaznacza, iż świadek nie powinien kłamać odnośnie tych okoliczności, na które rozciąga się prawo odmowy odpowiedzi na pytania[29]. Jeśli zaś skłamie z obawy przed grożącym mu niebezpieczeństwem postawienia zarzutów, to zgodnie z § 157 niem. k.k., sąd może co najwyżej złagodzić karę lub odstąpić od jej wymierzenia (w wypadku zeznań niezaprzysiężonych) ale w żadnym wypadku obawa taka nie powoduje wyłączenia bezprawności czynu polegającego na złożeniu fałszywych zeznań.
H. Walder zwraca uwagę, iż „występujący w roli świadka „podejrzany” musi składać zeznania, ponieważ grozi mu areszt wymuszający i musi mówić prawdę, gdyż w przeciwnym grozi mu kara wskutek złożenia fałszywych zeznań”[30]. Jak stwierdził niem. SN w wyrok z dnia 29 marca 1984 r.[31] ustawa pozwala na przesłuchanie osoby podejrzanej w charakterze świadka i przy tym nie wprowadza ona żadnego rozróżnienia czy przeciwko tej osobie są już poczynione ustalenia względem czynu, czy też nie[32]. T. Lenckner podkreśla, iż podejrzenie danej osoby o udział w czynie zabronionym nie oznacza, że jej zeznania nie mogą być traktowane jak zeznania świadka. Zaznacza, iż podejrzany pojawia się w procesie na mocy aktu woli organu śledczego[33].
Niebezpieczeństwo ukarania, o którym mowa w § 157 niem. k.k. musi być realne w wyobrażeniu sprawcy, a nie wystarczy, że jawi się ono jako odległa możliwość[34].
Zgodnie z sensem przepisu musi zachodzić bezpośredni związek pomiędzy fałszywymi zeznaniami a grożącym postępowaniem karnym w ten sposób, iż zgodne z prawdą zeznanie świadka czyni podstawę dla ukarania jego lub osoby dla niego najbliższej. Przepis ten nie będzie miał zastosowania jeśli sprawca fałszywie zeznaje w sytuacji, gdy nie istnieje groźba obciążenia siebie samego lub osoby najbliższej poprzez prawdziwe zeznania. Dotyczy to sytuacji gdy świadek tylko dlatego fałszywie zeznaje, ponieważ obawia się, że przeciwnym razie (gdyby powiedział prawdę) mógłby zostać wskazany przez osobę trzecią w odniesieniu do innego popełnionego przez niego czynu karalnego[35].
H. Tröndle również podkreśla, że musi zachodzić bezpośrednie niebezpieczeństwo ukarania poprzez złożenie prawdziwych zeznań. Nie wystarcza, że sprawca jedynie chce odwrócić doniesienie na siebie jako sprawcę czynu, co mogłoby zostać spowodowane poprzez prawdziwe zeznania. Jeśli sprawca działa jedynie w celu udaremniania postępowania to § 157 k.k. nie znajduje zastosowania[36]. Niebezpieczeństwo odpada, gdy postępowanie karne nie może mieć miejsca ze względów prawnych znanych sprawcy, np. przedawnienie.
Jak stwierdza niem. SN[37] uprawnienie świadka do odmowy odpowiedzi na pytania, podobnie jak prawo do milczenia podejrzanego opiera się na zasadzie, że nikt nie może być zmuszony do świadczenia przeciw sobie. Należy zwrócić uwagę jak mówi SN, że system procesu karnego nie zawiera szerokiego (materialnego) pojęcia podejrzanego. Wychodzi raczej z koncepcji wąskiej (formalnej), wedle której podejrzany w zakresie postępowania prowadzonego przeciw innej osobie posiada jedynie status świadka, chociaż jest podejrzewany o udział w czynie będącym przedmiotem tamtego postępowania. Ta sytuacja konfliktowa (swoiste napięcie) pomiędzy pojęciem podejrzanego a ochroną osoby podejrzanej występującej w roli świadka jest rozwiązane poprzez § 55 niem. k.p.k. (prawo do uchylenia się od odpowiedzi). W tym sensie przepis § 55 jest koniecznym uzupełnieniem prawa do milczenia podejrzanego. Bez istnienia tej regulacji nie istniałoby wąskie i formalne pojęcie podejrzanego. Norma ta nakazuje tym samym utożsamiać znaczeniowo ze sobą nawzajem prawo do milczenia podejrzanego i prawo do odmowy odpowiedzi przez podejrzanych świadków[38].
Podobne przepisy jak w Niemczech znajdują się w szwajcarskim k.k. (art. 308). Przepis ten przewiduje, że jeśli sprawca złożył fałszywe zeznania w obawie przed odpowiedzialnością karna, to sąd może złagodzić karę. Możliwość złagodzenia kary w takiej sytuacji została również zamieszczona w art. 384 włoskiego k.k.. Podkreśla się, że czyn polegajacy na złożeniu fałszywych zeznań z obawy przed odpowiedzialnością karną zachowuje zarówno swą bezprawność, jak i winę, zaś można co najwyżej złagodzić karę takiemu sprawcy[39].
V. Orzecznictwo ETPC
Jak wspomniano wyżej, Europejska Konwencja Praw Człowieka nie zawiera przepisu o zakazie dostarczania dowodów na swoją niekorzyść, w odróżnieniu np. od Międzynarodowego Paktu Praw Politycznych i Obywatelskich. Trybunał przyjął jednak dość elastyczne podejście do norm Konwencji i uznał, że prawo do milczenia zawarte jest w prawie do rzetelnego procesu, o którym mowa w art. 6 ust. 1 Konwencji[40]. W przełomowym orzeczeniu Funke przeciwko Francji[41] Trybunał stwierdził, że prawo do rzetelnego procesu zostało naruszone przez nałożenie kary za niedostarczenie dokumentów na osobę podejrzewaną o oszustwa celne, gdyż nikt nie może być zmuszany do dostarczania dowodów przeciwko sobie. Co ciekawe, nieco wcześniej zasada nemo se ipsum została rozpoznana w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości[42].
W sprawie Heaney i McGuinness przeciw Irlandii[43], ETPC uznał prawo do milczenia za podstawowe uprawnienie osoby faktycznie podejrzanej. Heaney i McGuinness zostali zatrzymani w związku z zamachem terrorystycznym i zgodnie ze specyficznym przepisem prawa irlandzkiego odnoszącym się do zamachów terrorystycznych byli zobowiązani do złożenia zeznań w charakterze świadków co do swojego zachowania w czasie dokonywania zamachu. Obaj odmówili a następnie zostali skazani za odmowę złożenia zeznań. Trybunał uznał sytuację, w której osoba podejrzana nie ma prawa do milczenia za naruszenie art. 6 ust. 1 Konwencji.
W sprawie Saunders przeciwko Zjednoczonemu Królestwu[44], zarządzający przedsiębiorstwem stanął w obliczu obowiązku dostarczania informacji i dokumentów w sprawie domniemanych przestępstw w obrocie papierami wartościowymi, co w efekcie doprowadziło do postawienia mu zarzutów. Trybunał stwierdził, że prawo do niedostarczania dowodów przeciwko sobie, w tym prawo do milczenia w trakcie przesłuchania, jest powszechnie uznanym składnikiem prawa do rzetelnego procesu, a tym samym nie mogą stanowić dowodu w sprawie karnej zeznania, które zostały wymuszone pod groźbą kary. W tym właśnie orzeczeniu ETPC powiązał prawo do milczenia z zasadą domniemaniem niewinności, a to przez to, że prawo do milczenia powoduje, że konieczne są inne dowody niż pochodzące z samoobciążających zeznań oskarżonego.
ETPC jest jednak daleki od tego aby uznawać zasadę nemo se ipsum za zasadę absolutną[45]. Przeciwnie, w szeregu orzeczeń uznawał liczne wyjątki. Przede wszystkim, ETPC uznaje, że prawo do milczenia ograniczone jest do postępowania karnego i nie rozciąga się na przypadki obowiązku dostarczania informacji o postępowaniu w sprawach finansowych czy związanych z prowadzeniem interesów[46].
ETPC uznał także ostatnio za zgodny z art. 6 Konwencji obowiązek wskazania osoby kierującej pojazdem w chwili zarejestrowania wykroczenia, pod groźbą nałożenia na właściciela pojazdu sankcji karnej w przypadku odmowy odpowiedzi. W sprawie O’Halloran i Francis przeciwko Zjednoczonemu Królestwu[47], Trybunał uznał, że ewentualne naruszenie zasady nemo se ipsum zależy od charakteru i stopnia przymuszenia użytego do zdobycia dowodów. W obu sprawach, policja zarejestrowała fotograficznie przekroczenie prędkości przez samochód, a następnie zwróciła się do właściciela pojazdu o wskazanie, kto w chwili zarejestrowania wykroczenia kierował tym pojazdem. Odmowa udzielenia odpowiedzi skutkowała nałożeniem na właściciela grzywny takiej, jaka zostałaby nałożona na sprawcę. O’Halloran przyznał, że to on kierował pojazdem, ale zażądał wykluczenia tego przyznania z procesu, powołując się na prawo do nieobciążania siebie samego. Francis odmówił wskazania tożsamości kierowcy pojazdu w chwili wykroczenia i został ukarany grzywną. W obu przypadkach, ETPC odmówił uznania, że doszło do naruszenia zasady nemo se ipsum. Trybunał uznał, że zasięg wymuszanych informacji był niewielki, ograniczony wyłącznie do wskazania tożsamości kierowcy[48], policja posiadała inne dowody wskazujące niezbicie na fakt naruszenia prawa, oskarżeni mieli prawo do składania swoich wniosków dowodowych[49], wreszcie Trybunał uznał, że posiadacze samochodów, podobnie jak np. posiadacze broni, powinni liczyć się z tym, że fakt posiadania oznaczać może dodatkowe obowiązki, w tym obowiązek dostarczania informacji.
ETPC uznał także za zgodne z art. 6 rozwiązanie polegające na tym, że z milczenia oskarżonego wyciąga się negatywne wnioski[50].
Wreszcie, ETPC uznaje, że prawo do milczenia obejmuje przede wszystkim poszanowanie wyboru oskarżonego do milczenia i nie rozciąga się na informacje, których istnienie jest od woli oskarżonego niezależne. Oznacza to generalne przyzwolenie na przymusowe pobieranie próbek krwi itd.[51].
ETPC tylko pośrednio – do tej pory – zajmował się kwestią karalności za składanie fałszywych zeznań, jeżeli fakt składania błędnych lub niepełnych zeznań wynikał z chęci uniknięcia odpowiedzialności karnej. W sprawach Weg przeciwko Austrii[52] oraz Reig przeciwko Austrii[53], właściciele samochodów byli zobowiązani do wskazania osób kierujących pojazdami w chwili popełnienia wykroczenia. Zarówno Weg jak i Reig nie przyznali się, że to oni byli kierującymi, nie odmówili także odpowiedzi – każdy z nich wskazał osobę, która miała kierować pojazdem, jednak zeznania te były fałszywe. Obaj zostali skazani za dostarczenie fałszywych lub niepełnych informacji, a Trybunał nie dopatrzył się w tym złamania art. 6 ust. 1 Konwencji.
Najwyraźniej kwestia odpowiedzialności za składanie fałszywych zeznań została zarysowana w sprawie Van Vondel przeciwko Holandii[54]. Van Vondel stanął przed parlamentarną komisją śledczą, gdzie składał zeznania pod rygorem odpowiedzialności karnej. Prawo nie przewidywało możliwości odmowy odpowiedzi na pytanie, aczkolwiek stanowiło, że treść zeznań nie może zostać wykorzystana przeciwko składającemu, za wyjątkiem postępowania w sprawie składania fałszywych zeznań[55]. Van Vondel za składanie fałszywych zeznań został skazany. W fakcie skazania za składanie fałszywych zeznań Trybunał nie dopatrzył się złamania Konwencji. Trybunał stwierdził, że „Być może wnioskodawca [Van Vondel] kłamał w celu zapobiegnięcia ujawnienia postępowania, które – w jego ocenie – mogło mieć charakter przestępczy i prowadzić do wszczęcia postępowania karnego. Jednak prawo do milczenia i do nie dostarczania dowodów przeciwko sobie nie może być rozumiane jako zapewniające ogólną niekaralność działaniom podejmowanym ze względu na chęć uniknięcia odpowiedzialności”[56]. Fakt, że uzyskane pod groźbą odpowiedzialności karnej zeznania nie mogłyby stanowić dowodu przeciwko danej osobie w sprawie o ujawnione w ten sposób przestępstwo, wystarczyły Trybunałowi do uznania, że nie doszło do naruszenia Konwencji. Aczkolwiek Trybunał nie wypowiedział się wprost co do tego, czy postępowanie karne zainicjowane przeciwko danej osobie ze względu na treść złożonych przez nią zeznań pod odpowiedzialnością karną stanowiłoby naruszenie Konwencji, to jednak wygląda na to, że w ocenie Trybunału za wystarczające dla zachowania prawa do milczenia uznano by rozwiązanie polegające na wyłączeniu takich zeznań z materiału dowodowego.
Aczkolwiek kwestia ta pozostaje w pewnym stopniu otwarta, wygląda na to, że w rozumieniu ETPC prawo do milczenia jest wystarczająco chronione przez prawo do odmowy udzielenia odpowiedzi na pytanie mogące skutkować odpowiedzialnością karną (z wyjątkami o których była mowa wyżej), a nawet wyłącznie przez niemożność wykorzystania tak uzyskanych zeznań w postępowaniu o przestępstwo, którego dotyczą[57]. W żadnym wypadku, orzecznictwo ETPC nie stoi na przeszkodzie karaniu za składanie fałszywych zeznań ani też nie zabrania wyciągania negatywnych wniosków, gdy osoba uprawniona korzysta z prawa do milczenia[58].
W uzasadnieniu uchwały z 20 września 2007 r. (I KZP 26/07) Sąd Najwyższy powołuje się na orzeczenie ETPC w sprawie Serves przeciwko Francji[59], w którym Trybunał miał uznać za „nielegalną próbę przesłuchania w charakterze świadka osoby, która z dotychczasowych działań organów może wnioskować, że złożone przez nią zeznania zostaną wykorzystane w przyszłości przeciwko niej samej”[60]. Takiego stwierdzenia brakuje jednak w treści tego orzeczenia. ETPC stwierdził natomiast, że nieuprawniona była odmowa złożenia przyrzeczenia mówienia prawdy przez świadka, nawet w przypadku, gdy świadek ten był faktycznym podejrzanym w sprawie i mógł się obawiać, że treść pytań będzie prowadzić do konieczności złożenia samoobciążających zeznań. Trybunał uznał za wystarczające prawo do uchylenia się od odpowiedzi na poszczególne pytania. W konsekwencji, nałożenie grzywny na świadka zostało uznane za usprawiedliwione (t. 46–47). Orzeczenie zapadło stosunkiem głosów 6 do 3. To w opinii mniejszości, ze względu na fakt, że świadek był jednocześnie osobą faktycznie podejrzaną, przysługiwać mu powinno prawo do odmowy składania zeznań w całości. Ten pogląd jednak nie został podzielony przez Trybunał, co czyni powoływanie się przez Sąd Najwyższy na to orzeczenie nieuprawnionym[61].
VI. Konstytucyjność prawa do kłamstwa
W uzasadnieniu uchwały z dnia 20 września 2007 r., Sąd Najwyższy powołał się na konstytucyjne prawo do obrony, leżące u podstaw przyjęcia rozwiązania, że faktyczny sprawca przestępstwa korzysta z prawa do kłamstwa. Sąd Najwyższy wywodzi uprawnienia oskarżonego (świadka) do kłamstwa z treści art. 175 k.p.k. (prawo do milczenia) oraz 74 § 1 k.p.k. (brak obowiązku do dostarczania dowodów na swoją niekorzyść) w powiązaniu z art. 233 k.k., który wyłącza oskarżonego z zakresu odpowiedzialności za składanie fałszywych zeznań. Zdaniem Sądu Najwyższego, ten ostatni przepis odnosi się nie tylko do osoby oskarżonej, ale do każdego faktycznego sprawcy, niezależnie od stadium procesowego. Jak stwierdza Sąd Najwyższy: „To, kiedy zostały złożone zeznania świadka i w jakim postępowaniu karnym, jest w istocie obojętne. Istotna jest bowiem tylko ocena czy składając fałszywe zeznania osoba ta korzystała z przysługującego jej z mocy Konstytucji prawa do obrony”[62].
Wywody te nie mogą być zaakceptowane. Aczkolwiek bez większego ryzyka błędu można przyjąć, że w skład konstytucyjnego prawa do obrony (art. 42 ust. 2 Konstytucji) wchodzi prawo do milczenia, o tyle zagadnienie granic prawa do milczenia jest zagadnieniem spornym – zarówno porównanie różnych systemów prawnych, jak i orzecznictwa ETPC prowadzi do wniosku, że treść prawa do milczenia rozumiana jest wąsko – jako prawo do co najwyżej odmowy odpowiedzi na pytanie mogące rodzić odpowiedzialność karną. Brak jest podstaw, aby twierdzić, że istnieje jakakolwiek powszechna zgoda co do tego, jakiego rodzaju uprawnienia przysługują oskarżonemu w ramach braku obowiązku do samooskarżania się. Przeciwnie, to ustawodawstwa zwykłe regulują tę kwestię, a stosowane rozwiązania są rozmaite.
Treść polskiej normy konstytucyjnej nie stałaby na przeszkodzie wprowadzeniu do k.p.k. zasady, że oskarżony może milczeć, ale kiedy składa wyjaśnienia, czyni to pod rygorem odpowiedzialności karnej. Gdyby polski ustawodawca przyjął tego typu rozwiązanie – wzorowane na prawie anglosaskim – to należałoby przyjąć, że oskarżonemu nie przysługuje prawo do kłamstwa, lecz jedynie prawo do milczenia. W żadnym wypadku nie można byłoby uznać, że rozwiązanie takie stanowi naruszenie normy konstytucyjnej, albowiem Konstytucja nie przesądza dokładnego kształtu braku obowiązku do samooskarżania się.
Czy z faktu, że ustawodawca nie zdecydował się na takie rozwiązanie wynika, że przyznał faktycznemu sprawcy prawo do kłamstwa, niezależnie od stadium postępowania? Odpowiedź musi być negatywna – gdyby tak miało być, to ustawodawca inaczej sformułowałby odpowiednie przepisy, a w szczególności art. 183 § 1 k.p.k. statuujący możliwość uchylenia się świadka od odpowiedzi na pytanie, jeżeli odpowiedź miałaby go narazić na odpowiedzialność za przestępstwo lub przestępstwo skarbowe. Przepis ten ma tylko wtedy sens, jeżeli świadek jest faktycznym sprawcą przestępstwa. Aczkolwiek można bronić poglądu, że przepis ten dotyczy jakiegoś innego czynu, niż ten na którego okoliczność świadek zeznaje, to jednak w praktyce wydaje się, że sytuacje takie należałyby do rzadkości. Wyżej wskazano pogląd niemieckiego SN o roli jaką pełni prawo do uchylenia się od odpowiedzi w rozwiązywaniu napięcia pomiędzy pojęciem podejrzanego a ochroną osoby podejrzanej występującej w roli świadka.
Przede wszystkim jednak problematyczne jest przyznawanie uprawnień do kłamstwa osobom, którym nie postawiono zarzutów ani nie postawiono w stan oskarżenia. Jeżeli źródłem uprawnienia do kłamstwa ma być fakt popełnienia przez daną osobę przestępstwa (a tak w swojej uchwale zdaje się sugerować SN), a nie formalna czynność przedstawienia jej zarzutu w postępowaniu karnym, to należy rozważyć obie sytuacje, to jest sytuację, w której osoba odpowiadająca za składanie fałszywych zeznań na podstawie art. 233 § 1 k.k. jest faktycznym sprawcą przestępstwa w przedmiocie którego zeznawała, albo nie.
Jeżeli osoba taka nie jest faktycznym sprawcą przestępstwa, to bez wątpienia odpowiada ona na podstawie art. 233 § 1 k.k. albowiem złożyła fałszywe zeznanie jako świadek. Jeżeli jednak osoba taka jest faktycznym sprawcą przestępstwa, to uznanie, że miała uprawnienie do kłamstwa wiąże się niewątpliwie z uznaniem jej sprawstwa co do czynu, na okoliczność którego wcześniej zeznawała. Uznanie jej winy może wynikać zaś wyłącznie z prawomocnego orzeczenia sądu w tej kwestii, a to ze względu na normę art. 42 ust. 3 Konstytucji (domniemanie niewinności). Brakuje więc podstaw do różnicowania sytuacji pozycji faktycznych sprawców przestępstw od osób, które nie będąc faktycznymi sprawcami, składają fałszywe zeznania. Rozwiązanie proponowane przez Sąd Najwyższy prowadzi nieuchronnie do złamania konstytucyjnej zasady domniemania niewinności.
Co więcej, sytuacja, w której osoba która będąc pouczona o prawie do uchylenia się od odpowiedzi na pytanie, składa fałszywe zeznania a następnie zostaje skazana, nie wyklucza naszym zdaniem możliwości kolejnego skazania tejże osoby za przestępstwo będące przedmiotem jej wcześniejszych zeznań. Aczkolwiek może wydawać się to przypadkiem podwójnej karalność za ten sam w istocie czyn, to jednakże właśnie norma zezwalająca na uchylenie się od odpowiedzi na pytanie, jeżeli miałoby to rodzić odpowiedzialność karną stanowi mechanizm zapobiegający podwójnemu karaniu, a karalności podlegają dwa odrębne zachowania sprawcy: pierwsze polegające na popełnieniu pierwotnego przestępstwa, a następnie drugie, polegające na składaniu fałszywych zeznań, w sytuacji w której możliwe było uchylenie się od odpowiedzi. Oczywiście, wcześniej wymierzona kara może wpływać na wymiar kary za przestępstwo pierwotne.
Alternatywnie, można przyjąć, że późniejsze skazanie za czyn będący pierwotnie przyczyną postępowania powoduje, że powinno nastąpić wznowienie postępowania w sprawie przestępstwa składania fałszywych zeznań, kończące się uniewinnieniem, a to ze względu na to, że podmiotem odpowiedzialności z art. 233 § 1 k.k. może być tylko osoba inna niż faktyczny sprawca przestępstwa. W każdym wypadku jednak, warunkiem nieodpowiedzialności za składanie fałszywych zeznań jest ustalenie, że osoba ta jest faktycznym sprawcą przestępstwa będącego przedmiotem zeznań, co może nastąpić wyłączanie poprzez prawomocne orzeczenie sądu. Tylko w takim zakresie można zaakceptować glosowaną uchwałę Sądu Najwyższego.
Nie sposób jednocześnie podzielić poglądu wyrażonego przez Sąd Najwyższy, że uprawnienie świadka – faktycznego sprawcy przestępstwa do uchylenia się od odpowiedzi na pytanie, zawarte w art. 183 § 1 k.p.k. zawiera w sobie „wewnętrzną sprzeczność”, a to przez to, że fakt uchylenia się od odpowiedzi zwraca uwagę na okoliczności, których osoba zeznająca starałaby się nie wskazywać. Jak wskazywano wyżej, wybór pomiędzy odmową udzielenia odpowiedzi na pytanie, a składaniem obciążających samego siebie zeznań nie może być poczytany za wybór naruszający konstytucyjne prawa i wolności. Jest oczywiste, że faktyczny sprawca przestępstwa wolałby uniknąć odpowiedzialności, jednakże ta jego chęć nie zasługuje na ochronę prawną.
VII. Podsumowanie
Prawo do milczenia jest jednym z uprawnień oskarżonego, realizującym jego prawo do obrony. Rozmaite rozwiązania jakie przyjmują ustawodawstwa poszczególnych państw jak również orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka skłaniają do twierdzenia, że brakuje zgody co do tego, jaki właściwie zakres ma prawo do milczenia. W szczególności, nie uznaje się za naruszenie prawa do milczenia możliwości wyciągania negatywnych dla oskarżonego wniosków z jego milczenia. W uzasadnionych przypadkach, uznaje się również za możliwe ograniczenie prawa do milczenia. Ze względu na to, że przyznawanie prawa do kłamstwa osobom zeznającym jako świadkowie może unicestwić podstawowy cel procesu karnego, interpretacja tego uprawnienia powinna być dokonywana w sposób restrykcyjny. Nadużyciem jest powoływanie się na racje konstytucyjne dla rozszerzania prawa do kłamstwa w procesie karnym. Za wystarczające należy uznać prawo do milczenia.
[1] Uchwała SN z dnia 20 czerwca 1991 r., I KZP 12/91, OSNKW 1991, nr 10–12, s. 46.[2] Por. glosa częściowo kryt.: L. K. Paprzycki, Pal 1992, nr 1–2, s. 95; glosa częściowo kryt.: A. Wąsek, WPP 1992, nr 3–4, s. 73; glosa aprob.: Z. Kwiatkowski, PS 1992, nr 7–8, s. 134. Patrz też wcześniejsze głosy na ten temat: M. Cieślak, Przesłuchanie osoby podejrzanej o udział w przestępstwie, która nie występuje w charakterze oskarżonego, PiP 1964, nr 5–6, s. 864 i n. (postulujący szerokie wyłączenie odpowiedzialności karnej sprawcy za zeznania złożone w charakterze świadka); Por. też J. Ordyniec, Czy wolno kłamać i zatajać prawdę przed sądem, Demokratyczny Przegląd Prawniczy 1947, nr 4, s. 15 i n.[3] Zob. uch. SN z dnia 26 kwietnia 2007 r., I KZP 4/07, Biul. SN 2007, nr 4, s. 18 z glosą kryt. M. Warchoł, WPP 2007, nr 3, s. 109. [4] “[No person] shall be compelled in any criminal case to be a witness against himself”.[5] Dz. U. z 1977, Nr 38, poz. 167.[6] Dz. U. z 1993, Nr 61, poz. 284.[7] Teza ta została wyrażona przez A. Wąska już w glosie do uchwały SN z dnia 20 czerwca 1991 r., I KZP 12/91, WPP 1992, nr 3–4, s. 75. [8] V. Grevi, Il comportamento delle parti tra invalidità e ragionevole durata del processo, Rivista italiana di diritto e procedura penale 2002, s. 1066.[9] Patrz M. Warchoł, Pojęcie „nadużycia prawa” w procesie karnym, Prok. i Pr. 2007, nr 11, s. 48 i n. Nauka niemiecka proponuje np., aby w sytuacji ciągłego nadużywania prawa do zadawania pytań możliwe byłoby do przyjęcia (przynajmniej na określony czas w trakcie rozprawy) odebranie tego uprawnienia w ten sposób, że pytania przed postawieniem powinny być przedkładane na piśmie sędziemu, aby ten mógł te niedozwolone już z góry odrzucać (H. Kudlich, Strafprozeβ und allgemeines Miβbrauchsverbot, Berlin 1998, s. 52). Projekt zmian do włoskiego k.p.k. zakłada m.in. zdecydowane dyscyplinowanie uczestników postępowania, obstrukcyjnie wykorzystujących określone instytucje procesowe. Jak podkreśla K. H. Gössel (K. H. Gössel, Przewlekłość procesu karnego i środki jej zwalczania w wybranych krajach, (w:) Zagubiona szybkość procesu karnego, pod. red. S. Waltosia i J. Czapskiej, Warszawa 2005, s. 113) do przyspieszenia postępowania w Niemczech przyczyniają się normy, które przewidują utratę prawa w przypadku niedotrzymania terminów dla zarzutów niewłaściwości lub wyłączenia sędziego (por. § 6a, zd. 3, § 16 zd. 3, § 222 ust. 1 niem. k.p.k.).[10] Europejski Trybunał Praw Człowieka opowiada się za pozbawieniem ochrony działań oskarżonego noszących znamiona nadużywania prawa. Uznał on, że m.in. obstrukcyjne zachowania oskarżonego polegające na wywieraniu bezprawnej presji na świadków, przewlekaniu procesu oraz skomplikowany stan sprawy stanowią przyczynę ekskulpującą rząd polski z zarzutu naruszenia art. 5 § 3 Konwencji w sytuacji stosowania długiego okresu tymczasowego aresztowania. Był on bowiem uzasadniony ryzykiem nadużywania prawa przez oskarżonego (the risk of trickery and obstruction of the proceedings by the applicant) (Por. orzeczenie ETPC z dnia 28 listopada 2006 r. w sprawie Buta v. Polska – za M. Warchoł, Areszt słusznie stosowany, Prawo europejskie w praktyce 2007, nr 3, s. 11). Por. też wyr. włoskiego SN z 5.11. 2002 r., n. 15449, który odmówił przyznania odszkodowania z tytułu przewlekłości postępowania osobie, która „doprowadziła do umorzenia postępowania z powodu przedawnienia wykorzystując działania obstrukcyjne i nadużywając prawa do obrony”.[11] Tak: uchwała SN z dnia 22 września 1995 r., I KZP 31/95, OSNKW 1995, nr 11–12, s. 74.[12] Uchwała SN z dnia 20 września 2007 r., I KZP 26/07, s. 13. [13] Por. postanowienie SA w Krakowie z dnia 26 kwietnia 1995 r., II AKz 184/95, Prok. i Pr. 1996, nr 1, s. 22, gdzie stwierdzono, iż nie jest trafne zarzucanie długotrwałości aresztowania, czy przewlekłości śledztwa, gdy korzystanie przez podejrzanego z przysługujących mu uprawnień przeradza się w obstrukcję wobec czynności. Podejrzany nie ma wprawdzie powinności współpracy z organami śledczymi, jednakże winien liczyć się z niekorzystnymi skutkami powstrzymania się od takiej współpracy, a tym więcej w razie stosowania obstrukcji[14] Patrz D. Dolinko, Is There a Rationale for the Privilege Against Selfincrimination?, “UCLA Law Review” April, 1986, vol. 33, s. 1063 (argumentujący, że brak przekonywujących argumentów na rzecz zasady nemo se ipsum); M. Redmayne, Rethinking the Privilege Against Self-Incrimination, “Oxford Journal of Legal Studies”, Vol. 27, Summer 2007, s. 209 (wskazujący, że aczkolwiek można znaleźć pewne argumenty na rzecz zasady nemo se ipsum, to jednak potrzebne jest podejście pragmatyczne, przewidujące wyjątki). [15] Patrz R. J. Allen, M. K. Mace, The Self-Incrimination Clause Explained and its Future Predicted, “Journal of Criminal Law and Criminology”, Winter 2004, vol. 94, s. 24.[16] Dlatego też z milczenia oskarżonego w wielu państwach można wyciągać negatywne wnioski. Szerzej na ten temat, patrz M. Reydman, Rethinking, op. cit., s. 218 i n.[17] Interesująca analiza prawa do milczenia przy użyciu teorii gier, prowadząca do wniosku, że osoby faktycznie niewinne będą mówić, a osoby faktycznie winne będą korzystać z prawa do milczenia, co pozwoli na skuteczne odróżnianie jednych od drugich znajduje się w D. J. Seidmann i A. Stein, The Right to Silence Helps the Innocent: a Game-Theoretic Analysis of the Fifth Amendment Privilege, „Harvard Law Review” December, 2000, vol. 114, s. 430. Podejście to spotkało się jednak z krytyką: G. Van Kassel, Quieting the Guilty and Acquitting the Innocent: A Close Look at a New Twist on the Right to Silence, “Indiana Law Review” 2002, vol. 35, s. 925.[18] Patrz G. W. O’Reilly, England Limits The Right To Silence And Moves Towards An Inquisitorial System Of Justice, “Journal of Criminal Law and Criminology”, Fall 1994, vol. 85, s. 402, s. 418. [19] 384 U.S. 436 (1966).[20] Pouczenie to następuje w momencie zatrzymania i w związku z tym udzielane jest na ogół przez funkcjonariusza policji: pouczenie obejmuje również ostrzeżenie, że cokolwiek zatrzymany powie, będzie to mogło być użyte przeciwko niemu w procesie, jak również informację, że zatrzymanemu przysługuje prawo do obrońcy. [21] Sprawa miała dalszy ciąg: rodzina ofiary nie mogąc pogodzić się z tym, że zabójca ujdzie sprawiedliwości doprowadziła do zmiany procedury karnej w Anglii i wprowadzenia możliwości wznowienia postępowania na niekorzyść oskarżonego. Stosowne zmiany zostały wprowadzone przez Criminal Justice Act 2003. W ponownym procesie o zabójstwo Billy Dunlop został skazany w 2006 roku na karę dożywotniego pozbawienia wolności, z możliwością warunkowego zwolnienia po 17 latach.[22] J. Bentham na przykład wyśmiewał argument o tragiczności wyboru.[23] Trzeba jednak zauważyć, że wyciąganie z milczenia oskarżonego negatywnych wniosków obwarowane jest szeregiem warunków, w szczególności istnieniem innych, poważnych dowodów przemawiających za jego winą. Wprowadzenie tej zasady wywołało zresztą duże kontrowersje w doktrynie. [24] Patrz J. R. Spencer, Evidence, (w:) M. Delmas-Marty i J. R. Spencer, European Criminal Procedures, Cambridge University Press, 2006, s. 613. [25] Patrz Johannes Andenaes, Criminal Law, Criminology and Criminal Procedure, “Journal of International Law and Practice” 1993, vol. 2, s. 431, 464.[26] O różnicach pomiędzy oskarżonym jako źródle dowodów w procesie pomiędzy systemami anglosaskimi a kontynentalnymi patrz G. Van Kessel, European Perspectives on the Accused As a Source of Testimonial Evidence, “West Virginia Law Review” 1998, vol. 100, s. 799.[27] G. Pfeiffer, Strafprozessordnung. Kommentar, München 2005, s. 102[28] G. Pfeiffer, op. cit. s. 102; tak też L. Meyer-Goßner, Strafprozessordnung, München 2006, s. 203.[29] T. Lenckner, (w:) A Schönke, H. Schröder, Strafgesetzbuch. Kommentar, München 1991, s. 1235: [30] H. Walder, Die Vernehmung des Beschuldigten, Hamburg 1965, s. 56:„Als Zeuge muβ der „Beschuldigte” Auskunft geben, da ihm die Beugehaft droht, und er muβ die Wahrheit sagen, sonst folgt eine Strafe wegen falschen Zeugnisses”.[31] BGH, Urt. V. 29.3.1984–4 StR 781/83 (LG Kaiserslautern), NJW 1985, s. 76. Wyrok ten zapadł na tle następującego stanu faktycznego: obrońca oskarżonego G. zawnioskował o wezwanie w charakterze świadków brata oskarżonego i wcześniejszego współoskarżonego J. wobec którego postępowanie zostało wyłączone i zawieszone. Mieli oni złożyć zeznanie na okoliczność, iż oskarżony tempore criminis nie przebywał w miejscu zdarzenia lecz w domu. Sąd oddalił jednak ten wniosek dowodowy jako niedopuszczalny twierdząc, iż osoba J wezwana w charakterze świadka jest oskarżona o ten sam czyn jak oskarżony G wobec czego J utracił zdolność występowania w tym postępowaniu w charakterze świadka i zawieszenie postępowania nic w tym zakresie nie zmienia. SN uznał jednak, że to stanowisko jest niezasadne twierdząc, iż wcześniejszy współoskarżony może zostać przesłuchany w charakterze świadka dopóty postępowanie przeciw niemu jest wyłączone. [32] Ibidem, s. 76: “das Gesetz zuläβt die Vernehmung eines Tatverdächtigen als Zeuge”.[33] T. Lenckner, op. cit., s. 1235: „Auch der Verdacht eigener Tatbeteiligung schließt eine Aussage als Zeuge nicht aus (vgl. § 55).”[34] T. Lenckner, op. cit. s. 1253.[35] Ibidem, s. 1253.[36] H. Tröndle, Strafgesetzbuch. Kommentar, München 1997, s. 878.[37] Zob. BGH, Urt. v. 26.5.1992– 5 StR 122/92 (LG Berlin), NJW 1992, s. 2305. Wyrok ten zapadł w sprawie dotyczącej prawa odmowy zeznań przez świadka, który w innej toczącej się sprawie jest oskarżony o współudział w przestępstwie objętym postępowaniem. [38] Ibidem, s. 2305.[39] G. Fiandaca, E. Musco, Diritto penale. Parte generale, s. 221.[40] Patrz J. R. Spencer, Introduction, (w:) M. Delmas-Marty i J. R. Spencer, European Criminal Procedures, Cambridge University Press, 2006, s. 44. O ewolucji orzecznictwa ETPC w sprawie braku obowiązku samoobciążania, patrz M. Berger, Europeanizing Self-Incrimination: The Right To Remain Silent In The European Court Of Human Rights, “Columbia Journal of European Law” Spring, 2006, vol. 12, s. 339.[41] Funke przeciwko Francji, orzeczenie z dnia 23 lutego 1993 r., 10828/84. [42] Orkem SA przeciw Komisji Wspólnot Europejskich, orzeczenie z dnia 18 października 1989 r. sprawa 374/87. W sprawie tej ETS uznał obowiązek odpowiedzi na pytania, które mogą prowadzić do uznania, że doszło do naruszenie prawa wspólnotowego za naruszające prawo do obrony. Co ciekawe, ETS uznał, ze prawo do milczenia nie jest zawarte w EKPCiPW, było to jednak przed orzeczeniem ETPC w sprawie Funke. [43] Heaney i McGuinness przeciw Irlandii, orzeczenie z dnia 21 grudnia 2000 r., sprawa 34720/97.[44] Saunders przeciwko Zjednoczonemu Królestwu, orzeczenie z dnia 17 grudnia 1996 r., 19187/91. [45] Patrz M. Berger, Self-Incrimination and the European Court of Human Rights: Procedural Issues in the Enforcement of the Right to Silence, “European Human Rights Law Review” 2007, vol. 5, s. 514, s. 517.[46] Patrz decyzja w sprawie Allen przeciwko Zjednoczonemu Królestwu z dnia 10 września 2002, sprawa 76574/01.[47] Orzeczenie z dnia 29 czerwca 2007 r., sprawy 15809/02 i 25624/02.[48] W przeciwieństwie do innych orzeczeń, jak choćby w sprawie Funke, gdzie przedmiotem wymuszenia był ogół dokumentów mogących mieć związek z postępowaniem.[49] W szczególności, mogli starać się wykazać że nie wiedzieli, kto w danym momencie kierował pojazdem. [50] Murray przeciwko Zjednoczonemu Królestwu, orzeczenie z dnia 8 lutego 1996 r., 18731/91.[51] Patrz orzeczenie w sprawie O’Halloran i Francis przeciwko Zjednoczonemu Królestwu, t. 100–102.[52] Weh przeciwko Austrii (2005), 40 EHRR 37.[53] Reig przeciwko Austrii, orzeczenie z dnia 24 marca 2005 r., sprawa 63207/00. [54] Van Vondel przeciwko Holandii, decyzja z dnia 23 marca 2006 r., sprawa 38258/03.[55] Innymi słowy, na pytanie czy dopuścił się przestępstwa, składający zeznanie musiałby odpowiedzieć twierdząco, aczkolwiek to przyznanie się nie mogłoby stanowić dowodu w postępowaniu o to przestępstwo. Odpowiedź fałszywa narażałaby go jednak na odpowiedzialność karną za składanie fałszywych zeznań.[56] “It may be that the applicant lied in order to prevent revealing conduct which, in his perception, might possibly be criminal and lead to prosecution. However, the right to silence and not to incriminate oneself cannot be interpreted as giving a general immunity to actions motivated by the desire to evade investigation”. [57] M. Berger, Self-Incrimination, op. cit., s. 529–530.[58] Patrz M. Berger, Europeanizing, op. cit., s. 380–381.[59] Serves przeciwko Francji (orzeczenie z dnia 20 października 1997 r., 20225/92).[60] Cytowane w uchwale za M. A. Nowicki, Europejski Trybunał Praw Człowieka, Orzecznictwo, t. 1 (Prawo do rzetelnego procesu sądowego), Kraków 2001, s. 42. Również i w tej publikacji brakuje stwierdzenia, na które się powołuje Sąd Najwyższy. [61] Warto jednak zauważyć, że w orzeczeniu z dnia 4 października 2005 r. w sprawie Shannon przeciw Zjednoczonemu Królestwu (6563/03), Trybunał uznał za niedopuszczalne wezwanie do składania zeznań osoby, której wcześniej postawiono zarzuty w innym postępowaniu, w sytuacji braku gwarancji, że treść tych zeznań nie zostanie wykorzystana przeciwko niej w tym odrębnym postępowaniu. W tym orzeczeniu Trybunał nie uznał możliwości uchylenia się od odpowiedzi za wystarczającą, aczkolwiek brak jest uzasadnienia dlaczego.[62] Uchwała, s. 13.