Kara to nie zbrodnia [nieopublikowana]

By | 17 lutego 2006

[„Polityka” odmówiła publikacji polemiki]

W artykule „Taka kara to zbrodnia” (Polityka,  6/2006) prof. Wiktor Osiatyński krytykuje poglądy obecnego Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro zarzucając mu poleganie na badaniach naukowych sprzed trzydziestu lat. Jednak zbyt często prof. Osiatyński przedstawia poglądy Ministra w taki sposób by łatwiej mu było z nimi polemizować – w rzeczywistości, po staranniejszej analizie może się okazać, że poglądy nie są aż tak rozbieżne, a już na pewno w podobny sposób widzimy obecne bolączki polskiej polityki karnej.

Zacznijmy od kwestii resocjalizacji. Resocjalizacja sprawców przestępstw była koncepcją opierającą się na paternistycznym podejściu do ludzi. Pracownicy społeczni mieli być swego rodzaju „inżynierami dusz”, którzy dusze wypaczone (zakładano zresztą, że dusze te wypaczone zostały przez zły system społeczny) będą poddane leczeniu, a ludzie przywróceni zostaną społeczeństwu. Fakt, że do więzień trafiają na ogół ludzie biedni, z patologicznych środowisk ułatwiał oczywiście argumentację, że winny jest nie człowiek – przestępca lecz system społeczny. Oczywiście, koncepcja ta w szczególności forsowana była przez socjalistów i komunistów, którzy w zmianie ustroju społecznego upatrywali lekarstwa na szereg problemów.

 Nie tylko w odniesieniu do przestępczości koncepcja inżynierii społecznej odniosła całkowite fiasko i nie przez przypadek o tym, że „nic nie działa” (nothing works) jeśli chodzi o resocjalizację sformułowano w latach 70-tych, kiedy następowało również rozczarowanie koncepcjami socjalistycznymi.

W odniesieniu do resocjalizacji teza o tym, że „nic nie działa” stopniowo ulegała przemianie w koncepcję, że wprawdzie niektóre techniki resocjalizacji działają, ale trudno powiedzieć które. Wreszcie okazało się, że niektóre techniki odnoszą pozytywne efekty (w tym, wymienione przez prof. Osiatyńskiego leczenie z uzależnień, trening agresji i in.), a najlepszą meta-analizę stanu rzeczy przyniósł bodajże raport przygotowany przez National Institute of Justice dla Kongresu USA pod koniec lat 90-tych. Obecny stan wiedzy można więc podsumować następująco: w pewnych okolicznościach, w odniesieniu do niektórych sprawców, w określonych warunkach, niektóre techniki przynoszą ograniczone efekty. Nie kwestionując słuszności podejmowania tego typu działań (jak wykazały badania, nawet niewielka skuteczność wysiłków może być opłacalna, w sensie zapobieżenia szeregowi kosztów związanych z przestępczością), nie można obecnie koncepcji resocjalizacji traktować jako fundamentu karania – innymi słowy, nie można rozsądnie twierdzić, że karzemy po to, aby wyleczyć.

 

Spowodowało to oczywiście poszukiwania innej koncepcji kary, spośród których wyróżnia się retrybutywizm, czyli koncepcja neoklasycznej odpłaty za czyn, odpłaty która jest realizacją sprawiedliwości. Innymi słowy: karzemy, gdyż kara naprawia naruszony porządek społeczny. Inne uzasadnienie oferuje nurt podejścia ekonomicznego (którego przedstawicielem jest cytowany przez prof. Osiatyńskiego Steven Levitt), dla którego kara jest środkiem wiodącym do ograniczenia przestępczości i minimalizację jej kosztów. Niezależnie jednak od podstaw teoretycznych, obowiązującą koncepcją stał się obowiązek nieuchronnej reakcji na naruszenie prawa. W warunkach amerykańskich przybrało to formę zmuszenia sądów do zmiany polityki orzecznictwa, poprzez zaostrzenia możliwości zwolnienia warunkowego (truth-in-sentencing), surowych przepisów przeciw recydywie (typu three strikes you’re out) oraz wytycznych dla sądów (sentencing guidelines). Te ostatnie miały nie tylko zapewnić spójne orzecznictwo, lecz doprowadzić do zaostrzenia orzekanych kar. Notabene, wbrew temu co twierdzi prof. Osiatyński, sentencing guidelines nie zostały wydane przez Sąd Najwyższy USA, lecz były ustanawiane przez specjalne komisje działające na szeblu stanowym (prawo karne w USA jest bowiem przede wszystkim materią stanową) oraz federalnym, w odniesieniu do przestępstw federalnych. Podejmowane działania legislacyjne doprowadziły do zaostrzenia odpowiedzialności karnej i do dramatycznego wzrostu populacji więziennej. Wzrostowi liczby więźniów towarzyszył również znaczący spadek przestępczości i aczkolwiek istnieje więcej niż jedna przyczyna tego spadku, to badania dowiodły, że efekt odstraszający sankcji karnych jest istotny. W rezultacie, w świetle badań wiktymizacyjnych, USA obecnie są krajem bezpieczniejszym niż Polska i dużo bezpieczniejszym niż Szwecja.

 

Teza prof. Osiatyńskiego, że „w Polsce politykę karną postawiono na głowie. Płazem puszcza się drobne wykroczenia i przestępstwa” jest absolutnie słuszna, a zmiana tego stanu rzeczy jest jednym z priorytetów obecnego kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości. Warto jednak zauważyć, że aktualna polityka karna nie wzięła się jednak znikąd, lecz jest pogrobowcem przestarzałych koncepcji resocjalizacji, które znalazły swój wyraz w nieudanych kodyfikacjach z 1997 r. Wśród przepisów, które uniemożliwiają karanie drobnych przestępstw należy wymienić:

– generalne złagodzenie sankcji karnych. Złagodzenie sankcji zredukowało spektrum dostępnych kar i spowodowało, że skoro za poważne przestępstwa, takie jak gwałty, rozboje czy uszkodzenia ciała, masowo orzeka się kary pozbawienia wolności w zawieszeniu (Polska jest krajem, który wyjątkowo często stosuje kary w zawieszeniu wobec tych kategorii przestępstw w porównaniu międzynarodowym), to właściwie nie starcza już sankcji na czyny o nieporównanie mniejszym ciężarze gatunkowym.

– wyłączenie możliwości orzekania krótkoterminowych kar pozbawienia wolności. Wyłączenie to nastąpiło zarówno poprzez ogólne dyrektywy kary, które nakazują stosowanie innych środków, a kary pozbawienia wolności w ostateczności, jak też poprzez zasadę wymierzania kary w miesiącach, nie niższej niż jeden miesiąc, co oczywiście wyklucza kary rzeczywiście krótkoterminowe. Nie pomyślano także o karze, która łączy ze sobą pewien okres bezwzględnego więzienia (powiedzmy 1 miesiąc) z okresem zawieszenia wykonania pozostałej kary pozbawienia wolności (powiedzmy, 2 lat) w określonym okresie próby. Przedstawiany jako nowoczesny, kodeks karny wykonawczy z 1997 nie zawierał także przepisów o znanych już w innych państwach takich rozwiązaniach jak kary weekendowe, kary odbywane na koszt skazanego czy karę odbywaną w systemie monitoringu elektronicznego (w tym trybie skazany przebywa na wolności, jednak przestrzeganie obowiązków nałożonych przez sąd odbywa się przy pomocy aparatury elektronicznej).

– wreszcie unikaniu karania za drobne przestępstwa służyła źle zaprojektowana procedura karna, która powodowała, że proces karny mógł ciągnąć się miesiącami (lub wręcz nawet latami) nawet w drobnych sprawach. Zważywszy na ten fakt, trudno się właściwie dziwić, że policja nie była zainteresowana prowadzeniem drobnych spraw, zniechęcając skutecznie pokrzywdzonych do składania zawiadomień o przestępstwie. Przewlekłość postępowań i iluzoryczne kary demotywują bowiem cały system wymiaru sprawiedliwości oraz społeczeństwo jako całość (na co najlepiej wskazały doświadczenia polityki zero tolerancji, opartej na koncepcji wybitych szyb).

 

Tego typu rozwiązania ustawowe uniemożliwiają prowadzenie właściwej polityki karnej. Przygotowujemy więc obecnie ustawy bądź nowelizację ustaw, które pozwolą na:

– prowadzenie szybkiego postępowania, w tym takiego które może się zakończyć w ciągu 72 h. od zatrzymania sprawcy na gorącym uczynku popełnienia drobnego przestępstwa (koncepcja sądów 24 h).

– ograniczenie stosowania kar w zawieszeniu na rzecz krótkoterminowych kar pozbawienia wolności (kary za chuligaństwo przy których preferowana jest kara więzienia, wydłużenie możliwości orzeczenia aresztu w sprawach o wykroczenia, wprowadzenie kar weekendowych, wprowadzenie systemu monitoringu elektronicznego)

– przyspieszenia procedury karnej (wzmiankowane już sądy 24 h, danie sądowi skutecznych narzędzi dyscyplinowania uczestników procesu, usprawnienie postępowania wykonawczego w sprawach karnych).

 

Wszystkie powyższe zmiany powinny doprowadzić do sytuacji, w której drobne przestępstwa i wykroczenia nie będą uchodzić płazem. W stosunko więc do tej kategorii przestępstw nastąpi zaostrzenie reakcji, nie tyle poprzez zaostrzenie sankcji ile raczej eliminację kar warunkowo zawieszanych.

 

Nie ma natomiast planów generalnego zaostrzenia kar (pomimo tego, że kodeks karny z 1997 r. obniżył górną sankcję kary w 127 przypadkach, a dolną w blisko 200), za wyjątkiem sankcji wobec sprawców najpoważniejszych przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu.

 

Czym bowiem można tłumaczyć fakt, że przeciętna kara w Polsce za gwałt to aktualnie 3 lata i 3 miesiące, natomiast we Francji 8 lat i 8 miesięcy, w Anglii  7 lat i 1 miesiąc, w USA 8 lat i 8 miesięcy? Co więcej, w Polsce co trzeci sprawca gwałtu skazywany jest na karę pozbawienia wolności w zawieszeniu. Tymczasem, w innych systemach prawnych gwałt jest traktowany jako przestępstwo, za które tylko wyjątkowo można orzec inną karę niż więzienie. I tak, we Francji odsetek kar bezwzględnego więzienia w stosunku do ogółu orzekanych kar za gwałt wynosi 89,2%, w Anglii 96,3%, w USA 88,6%. Podobnie, jeśli chodzi o częstość orzekania kary w zawieszeniu, sytuacja wygląda w odniesieniu do innych przestępstw brutalnych, takich jak umyślne uszkodzenie ciała czy rozboje. Izolacja więzienna sprawców poważnych przestępstw jest nie tylko uzasadniona względami sprawiedliwej odpłaty. Jak w innej niż cytowana przez prof. Osiatyńskiego pracy wyliczył prof. Steven Levitt uwięzienie jednego sprawcy w więzieniu zmniejsza liczbę popełnianych przestępstw o 15 i to niezależnie od ewentualnych efektów resocjalizacyjnych.

 

Jednak wbrew obawom prof. Osiatyńskiego, koncepcja resocjalizacji nie została całkowicie pogrzebana. Niemniej, brak w Polsce badań wykazujących skuteczność resocjalizacji, tak jak brak badań skuteczności pracy kuratorów. W miarę identyfikowania tych technik resocjalizacji, które rzeczywiście działają, będą one w Polsce stosowane. Zważywszy na ograniczona skuteczność, resocjalizacja nie może jednak stanowić fundamentu polityki karnej.

 

Niezależnie od oceny skuteczności resocjalizacji, cieszy mnie, że prof. Osiatyński sformułował podobną diagnozę obecnego stanu rzeczy – i w gruncie rzeczy zaproponował również podobne rozwiązania – rozwiązania, które mają na celu eliminację faktycznej bezkarności wielu przestępców.

 Autor jest doradcą Ministra Sprawiedliwości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *