Pieniactwo za pieniądze podatnika
W artykule „Prokurator umorzył sprawę, pokrzywdzony nikogo nie oskarży” Agata Łukaszewicz poruszyła tematykę planowanego przez Ministerstwo Sprawiedliwości skreślenia art. 55 k.p.k. W artykule tym zabrakło jednak przedstawienia uzasadnienia planowanej zmiany, postaram się więc to zrobić w niniejszym tekście.
Subsydiarny akt oskarżenia
Art. 55 § 1 k.p.k. umożliwia pokrzywdzonemu przestępstwem ściganym z oskarżenia publicznego na wniesienie własnego aktu oskarżenia (zwanego dalej subsydiarnym aktem oskarżenia), o ile:
– prokurator wydał postanowienia o odmowie wszczęcia bądź postanowienie o umorzeniu postępowania przygotowawczego;
– pokrzywdzony złożył zażalenie;
– prokurator nadrzędny nie uwzględnił zażalenia i przekazał sprawę sądowi, a sąd uchylił zaskarżone postanowienie i przekazał sprawę do dalszego prowadzenia;
– prokurator ponownie wydał postanowienia o odmowie wszczęcia lub o umorzeniu postępowania;
– pokrzywdzony złożył zażalenie, które nie zostało uwzględnione przez prokuratora nadrzędnego.
W takiej – i tylko takiej – sytuacji, pokrzywdzony może wnieść własny akt oskarżenia, z tym że akt ten musi być sporządzony i podpisany przez adwokata. Subsydiarny akt oskarżenia pozwala więc pokrzywdzonemu na swoiste wstąpienie w rolę prokuratora i złożenie aktu oskarżenia w sytuacji, w której prokurator nie chciał tego zrobić, a zażalenie instancyjne nie przyniosło skutku.
Uzasadnieniem wprowadzenia tej instytucji do k.p.k. z 1997 r. było zwiększenie kontroli sądowej nad postanowieniami prokuratora w postępowaniu przygotowawczym. Kontrola sądowa postępowania przygotowawczego wypełnia się jednak w samej instytucji kontroli sądu nad postanowieniami zamykającymi postępowanie, a więc postanowieniami o odmowie wszczęcia postępowania oraz o umorzeniu postępowania.
Zwiększenie kontroli sądu
Projekt zmian ustawy o prokuraturze i k.p.k. zwiększa nadzór sądów nad działalnością prokuratury. W projektowanym stanie prawnym, zażalenia na postanowienia zamykające postępowania kierowane będą bezpośrednio do sądu, eliminując w ten sposób konieczność wyczerpania nadzoru instancyjnego. Z jednej strony, zmiana ta ma zmniejszyć obciążenie prokuratorów czynnościami nadzorczymi, a z drugiej wymusić wyższą jakość ich pracy, poprzez bezpośrednią kontrolę sądu. W świetle tych zmian, trudno mówić o zmniejszenie kontroli sądu, a przeciwnie: projekt zmian postuluje zwiększenie sądowej kontroli postępowania przygotowawczego w celu poprawy jego jakości. Tym samym, w pełni utrzymane zostaną gwarancje „prawa do sądu” wynikające z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
Ścigamy niewinnych
Uprawnienie pokrzywdzonego do działania w sprawach ściganych z oskarżenia publicznego jest potencjalnie niebezpieczne. Prokuratura co do zasady składa się z osób wyszkolonych, które potrafią ocenić jakość materiału dowodowego i szanse oskarżenia. W postępowaniu karnym wina oskarżonego musi zostać udowodniona niezbicie, co oznacza, że to na prokuratorze spoczywa ciężar udowodnienia oskarżenia. W efekcie, prokurator w sytuacjach, w których wątpliwe jest udowodnienie winy, raczej powstrzyma się od sporządzenia aktu oskarżenia. Jak wiadomo, również sąd ma obowiązek traktowania wątpliwości na korzyść oskarżonego (in dubio pro reo). Taki rozkład ciężaru dowodów ma zabezpieczyć obywateli przed pochopnymi oskarżeniami, zgodnie z zasadą, że lepiej wielu uniewinnić niż skazać niewinnego. W efekcie, tylko w niewielkim odsetku spraw (2-3%) oskarżeni przez prokuraturę są uniewinniani przez sądy i tak powinno być. Obywatele byliby słusznie zatrwożeni, jeżeli odsetek uniewinnień byłby zdecydowanie wyższy, bo znaczyłoby to, że prokuratura w dużym stopniu oskarża niesłusznie. Te podstawowe zasady procesu karnego zostały jednak zakwestionowane poprzez wprowadzenie instytucji subsydiarnego aktu oskarżenia.
Zgodnie z art. 55 pokrzywdzony może złożyć własny akt oskarżenia wbrew przeświadczeniu prokuratury, że istnieją podstawy do jego złożenia. Niewiele tu zmienia sądowa kontrola uprzedniego postanowienia prokuratora, albowiem sąd wskazuje wówczas na ogół na konieczność przeprowadzenia dodatkowych czynności. Prokurator zamykając ponownie postępowanie uznaje, że pomimo przeprowadzenia tych dodatkowych czynności, akt oskarżenia byłby nieuzasadniony, czyli doprowadziłby do uniewinnienia oskarżonego. Tymczasem pokrzywdzony zyskuje prawo do wniesienia aktu oskarżenia w takiej sytuacji, w której prokurator nie widzi szans, a przy tym ryzykuje jedynie poniesienie kosztów postępowania (od których i tak może być zwolniony). W efekcie, pokrzywdzony ma motywację do wnoszenia subsydiarnych aktów oskarżenia w takich sprawach, w których szansa na skazanie sprawcy jest zupełnie niewielka. Innymi słowy, pokrzywdzeni zyskują prawo do oskarżania wielu osób, tylko po to, aby skazać jednego winnego. Tym samym, następuje odwrócenie podstawowej zasady prawa karnego in dubio pro reo.
Co się dzieje w praktyce?
Powyższe rozważania teoretyczne znalazły potwierdzenie w praktyce. Dr Stanisław Łagodziński opisał w znakomitym raporcie („Pokrzywdzony jako oskarżyciel posiłkowy
w sprawach publiczno-skargowych”, Instytut Wymiaru Sprawiedliwości 2006) funkcjonowanie subsydiarnego aktu oskarżenia w praktyce. Brak tu miejsca na omówienie wszystkich istotnych spostrzeżeń tego raportu, więc skupię się tylko na najważniejszych punktach.
W badanej przez dr Łagodzińskiego próbie 259 akt (z ogółu 553 spraw, które w latach 1999-2003 klasyfikowane były jako wnoszone na podstawie art. 55 k.p.k., znaczna część była błędnie zaklasyfikowanymi prywatnymi aktami oskarżenia), pokrzywdzeni oskarżyli 335 osób. Wobec tych oskarżonych zapadły następujące orzeczenia: skazano 19 osób, wobec 14 warunkowo umorzono postępowanie karne, 72 uniewinniono, a wobec 230 postępowanie umorzono.
Jak łatwo się można przekonać, subsydiarne akty oskarżenia doprowadziły do skazania niewielkiej liczby osób (łącznie z postępowaniami warunkowo umorzonymi: 33 osoby). Okazało się jednak, że pozostałe 302 osoby były niewinne. Mówiąc w skrócie, pokrzywdzeni w 90% oskarżali niewinne osoby. Tak wysoki odsetek niepowodzeń, i to pomimo tego że akt oskarżenia sporządzany był przez adwokata, najlepiej obrazuje niebezpieczeństwo instytucji art. 55 k.p.k. W procesach wszczynanych przez oskarżycieli subsydiarnych najwyraźniej nie chodzi o ukaranie sprawcy przestępstwa, lecz o dokuczenie innym osobom.
Na pieniaczy charakter tej instytucji wskazuje również to, że – zgodnie z raportem dra Łagodzińskiego – postępowania te trwają dłużej, głównie na skutek zachowania stron. Przykładami może być np. sprawa o przestępstwo groźby karalnej, w której skutkiem permanentnego składania nowych wniosków dowodowych postępowanie trwało niemal 3 lata i miało 30 terminów rozpraw; sprawa, w której oskarżycielka doprowadziła do kilkakrotnej zmiany przydzielanych jej z urzędu pełnomocników oraz pięciokrotnego opiniowania w sprawie zespołów biegłych; sprawa, w której o przestępstwo poświadczenia nieprawdy oskarżono 4 biegłych lekarzy opiniujących w o roszczenia emerytalne oskarżyciela (postępowanie trwało 16 miesięcy i miało 10 terminów rozpraw).
Podsumowanie
Sądowa kontrola postępowania przygotowawczego jest konieczna – projekt Ministerstwa Sprawiedliwości kontrolę tę zwiększa. Art. 55 k.p.k. nie ma jednak związku z sądową kontrolą postępowania przygotowawczego, a pozwala wyłącznie na to, aby postępowanie karne było instrumentalnie wykorzystywane w sporach i waśniach. Nie do zaakceptowania jest sytuacja, w której 90% oskarżanych okazuje się niewinnych. Taka sytuacja oznacza nie tylko marnotrawstwo środków publicznych przeznaczanych na sądownictwo, ale przede wszystkim niepotrzebny stres osób fałszywie oskarżanych. Nie widać więc powodów, aby dalej utrzymywać przy życiu instytucję art. 55 k.p.k.
Jacek Czabański
Autor jest doradcą Ministra Sprawiedliwości