[Artykuł w skróconej formie ukazał się w Dzienniku Gazecie Prawnej, 7.04.2015]
Sąd w Krakowie oddalił w ostatni wtorek powództwo Tomasza Sadlika, założyciela ruchu obrony kredytobiorców Pro Futuris. Sąd uznał, że Tomasz Sadlik miał wiedzę na temat ryzyka kursowego związanego z kredytem, a umowa była ważna. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny.
Jak wiadomo, istniejące już orzecznictwo sądu ochrony konkurencji i konsumentów przesądziło, że klauzule indeksacyjne, które pozwalają bankom na dowolne ustalanie kursu walut są niedozwolonymi postanowieniami umownymi i jako takie są bezskuteczne wobec kredytobiorców będących konsumentami (patrz wyrok z 27.08.2012 (XVII AmC 5344/11) w sprawie BPH, z 26.01.2011 (XVII AmC 1531/09) w sprawie mBanku, z 14.12.2010 r. (XVII AmC 426/09) w sprawie Millenium Banku).
Czy nie można jednak bronić tezy, że niezależnie od naruszenia przepisów chroniących konsumenta, umowa o kredyt udzielonych w złotówkach, ale waloryzowany kursem waluty obcej, jest nieważna?
Art. 69 ust. 1 ustawy Prawo bankowe określa istotne elementy umowy kredytowej (essentialia negotii). Do tych postanowień należą: 1) oznaczenie stron umowy, 2) kwota i waluta kredytu, 3) zasady i termin spłaty kredytu 4) wysokość oprocentowania kredytu i warunki jego zmiany oraz 5) jego cel.
W tym momencie interesuje nas przede wszystkim oznaczenie wysokości kredytu. Jak wskazuje się w literaturze „kwota kredytu musi być ściśle określona w umowie” (L. Mazur, Prawo bankowe, Komentarz, Wydawnictwo CH Beck, Warszawa, 2008, s. 420). Brak oznaczoności świadczenia prowadzi bowiem do braku powstania zobowiązania, a to ze względu na brak określenia istotnych jego elementów. Jak można bowiem twierdzić, że strona zgodziła się zaciągnąć zobowiązanie, skoro jego wysokość pozostaje nieokreślona? Warto w tym miejscu przytoczyć wyrok Sądu Najwyższego z 20 czerwca 2006 (III SK 7/06, OSNP 2007, nr 13-14, poz. 207), w sprawie co prawda wymogów wobec kredytu konsumenckiego, ale znajdującego analogiczne zastosowanie również i w omawianej tutaj kwestii: „Obligatoryjne postanowienia umowy o kredyt konsumencki (…) powinny być w umowie uzgodnione wyraźnie, wyczerpująco i bezpośrednio, a nie przez odesłanie do informacji zawartych we wzorcach umownych, regulaminach lub inaczej nazwanych ogólnych warunkach stosowanych przy zawieraniu umów kredytowych”. Wyrok ten potwierdza, że świadczenia stron, w tym wysokość kredytu, musi być określona w umowie kredytowej w sposób wyczerpujący i bezpośredni.
Dopuszczalność klauzuli walutowej
Kodeks cywilny przewiduje w art. 3581 § 2, że strony mogą uzależnić wysokość świadczenia pieniężnego od innego niż pieniądz miernika wartości. Zgodnie z utrwalonym już poglądem orzecznictwa, przez pieniądz należy rozumieć pieniądz polski. W latach 90-tych powszechne było np. stosowanie klauzuli walutowej do indeksowania wysokości czynszu płaconego przez najemców i kwestia ta nie budziła wątpliwości prawnych. Ponieważ zobowiązanie do zwrotu wykorzystanego kredytu, jak również zapłaty odsetek ma charakter pieniężny, należy uznać, że nie ma przeszkód aby strony uzależniły wysokość tego świadczenia od innego miernika wartości (tak też wyrok SN z 25 marca 2011 r., IV CSK 377/10, „Ułożenie stosunku prawnego w ten sposób, że strony wskazują inną walutę zobowiązania i inną walutę wykonania tego zobowiązania, jest zgodne z zasadą swobody umów”).
Możliwość uzależnienia kwoty kredytu od kursu waluty obcej znajduje potwierdzenie w zmianach w prawie bankowym wprowadzonym tzw. ustawą antyspreadową z dnia 29 lipca 2011 r. Zgodnie z tą ustawą, w przypadku umowy o kredyt denominowany lub indeksowany do waluty innej niż waluta polska szczegółowe zasady określania sposobów i terminów ustalania kursu wymiany walut, na podstawie którego w szczególności wyliczana jest kwota kredytu, jego transz i rat kapitałowo-odsetkowych oraz zasad przeliczania na walutę wypłaty albo spłaty kredytu, powinna określać umowa kredytu. Przepis ten wprost więc dopuścił stosowanie klauzuli walutowej do umów kredytowych i sprecyzował, że w takim przypadku sposób i termin ustalania kursu waluty musi być szczegółowo określony w umowie kredytu. Nie oznacza to jednak, że wcześniej istniała pod tym względem dowolność. Przeciwnie, ogólna norma art. 69 § 2 ust. 4 mówiąca o określeniu zasad spłaty kredytu znajdowała swoje zastosowanie również do kredytów waloryzowanych / indeksowanych do walut obcych, zgodnie z art. 3581 § 2 kc.
Powyższe rozważania prowadzą do wniosku, że umowa kredytu powinna dokładnie określać zasady stosowania klauzuli walutowej do określania wysokości spłat kredytu.
Konsekwencje błędnego określenia zasad spłaty kredytu
Czy prawnie dopuszczalne jest zawarcie umowy sprzedaży, która stwierdza, że cena zostanie określona przez drugą stronę w terminie późniejszym w sposób dowolny? Nie, gdyż nieokreśloność świadczenia powoduje nieważność zobowiązania. Czy jeżeli umowa kredytu będzie przewidywać, że spłata kredytu nastąpi w wysokości określonej przez jedną ze stron w terminie późniejszym, to tak określone zasady spełniają wymogi art. 69 ust. 1 prawa bankowego? Na tak postawione pytanie odpowiedź musi być przecząca: warunki spłaty kredytu muszą być określone w umowie, przez co należy rozumieć takie ich sprecyzowanie, aby obie strony były nimi związane. Nie jest dopuszczalne, aby postanowienia umowne były tak określone, że mogą ulec dowolnej zmianie wedle woli jednej ze stron. Takie uprawnienie niweczyłoby bowiem sam fakt uzgodnienia takiego postanowienia.
Wyjątki przewidziane w kodeksie cywilnym dla oznaczenia wysokości świadczenia w terminie późniejszym potwierdzają tę regułę. Zgodnie z art. 357 kc przy świadczeniu rzeczy oznaczonych tylko co do gatunku, jeżeli ustawa ani umowa nie stanowią inaczej, dłużnik powinien świadczyć rzeczy średniej jakości. Zgodnie zaś z art. 536 par. 1 kc przy umowie sprzedaży, strony mogą określić cenę przez wskazanie podstaw do jej ustalenia. W obu przypadkach, przepisy odwołują się do mierników obiektywnych, a więc których wysokość nie zależy od woli stron.
Należy przyjąć, że przyjęcie klauzuli waloryzującej świadczenie pieniężne nie może stanowić wyjątku dla powyżej zakreślonej zasady określoności zobowiązania. Innymi słowy, strony mogą przyjąć inny niż pieniądz miernik wartości, ale musi to być miernik obiektywny, a nie miernik zależny od woli jednej z nich. Gdyby bowiem dopuścić, że miernikiem wartości zgodnie z art. 3581 § 2 kc. jest jakiś wskaźnik, którego wielkość jest dowolnie wyznaczana przez jedną ze stron, to w istocie mielibyśmy do czynienia z dowolnym kształtowaniem wysokości zobowiązania strony przez drugą stronę, a tym samym z brakiem uzgodnienia elementu umowy. Dlatego też dopuszczalne jest waloryzowanie kwoty kredytu kursem waluty obcej, jeżeli kurs ten jest niezależny od woli stron. Nie jest jednak dopuszczalne, aby jedna ze stron w sposób dowolny wyznaczała kurs, który wpływa na wysokość zobowiązania drugiej strony. Tak zaś postępowały właśnie banki, które w umowach kredytowych kwotę kredytu waloryzowały kursem waluty wyznaczanym jednostronnie przez siebie w sposób całkowicie dowolny.
Czy klauzula waloryzacyjna to element dodatkowy czy konieczny umowy kredytowej?
Jeżeli uznać, że klauzula waloryzacyjna to dodatkowe postanowienie umowy, to jej nieważność nie wpływa na ważność całej umowy kredytowej. Pozostają bowiem w mocy zapisy o kwocie kredytu, terminie spłaty, oprocentowaniu, a więc elementy istotne dla istnienia umowy kredytowej. W takiej sytuacji, kredyt jest kredytem w złotówkach, bez żadnych klauzul waloryzacyjnych. Można jednak mieć wątpliwości, czy bez zapisów o klauzuli waloryzacyjnej czynność w postaci udzielenia kredytu w ogóle zostałaby dokonana (art. 58 § 3 kc.) – takie argumenty padają w każdym razie często ze strony banków. Za takim stanowiskiem przemawia na przykład fakt, że oprocentowanie kredytu uzależnione jest od stosowanej do waloryzacji waluty. W takiej sytuacji należałoby uznać, że cała czynność (umowa kredytowa) jest nieważna. Nieważność umowy sąd bierze pod uwagę z urzędu, aczkolwiek w granicach stanu faktycznego przedstawionego przez strony (wyrok Sądu Najwyższego z 3 listopada 2010 r. o sygn. V CSK 142/10).
Skutkiem nieważności umowy kredytowej jest obowiązek zwrotu nienależnych świadczeń (art. 410 § 2 kc). Kredytobiorca ma obowiązek zwrócić kwotę kredytu (bez odsetek) zaś bank ma obowiązek zwrócić kwotę pobranych rat kapitałowych i odsetkowych. Oczywiście, należności podlegają odpowiedniemu potrąceniu, a więc faktycznemu zwrotowi podlega tylko różnica. Oczywiście, wszystkie rozliczenia dokonywane są wyłącznie w złotówkach, bez przeliczeń na walutę obcą.
Nie sposób nie zauważyć, że taki skutek jest bardzo korzystny dla kredytobiorców. Nieważność umowy kredytowej oznacza bowiem, że przez wiele lat korzystali oni nieodpłatnie z kapitału banku. Często zaś dokonane przez nich przez te lata spłaty rat pokrywają w całości lub w znacznym stopniu kwotę uzyskanego kredytu, a więc do zwrotu pozostaje już tylko niewielka suma. Przykładowo, osoba zaciągając kredyt na 200 tys. zł w marcu 2006 r., do tej pory spłaciła już ok. ¾ tej sumy. Zwrot 50 tys. zł. wyczerpie więc roszczenia banku z tytułu umowy kredytowej, a kredytobiorca pozbędzie się problemu na przyszłość.
Jest więc o co walczyć i są ku temu poważne argumenty prawne.